OBEJRZY DARMOWY FILM JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ JAK STWORZYĆ INFOPRODUKT!

Imię:
Adres email:

środa, 14 października 2015

Poznaj swojego czytelnika


Poznaj swojego czytelnika

Odkładając książkę, idealni czytelnicy czują, że gdyby jej nie czytali, świat byłby uboższy.

    Alberto Manguel 

   Każda książka, dobra lub zła ma swojego idealnego czytelnika – osobę, którą widzisz jako odbiorcę swojego tekstu. Podobnie jest z innymi artystami, np. kompozytorami, rzeźbiarzami, malarzami. Malarz, tworząc obraz i osadzając go w określonej stylistyce, myśli o ludziach, którzy będą dzieło oglądać. Każda sztuka ma swojego odbiorcę, literatura tym bardziej. Można to porównać do procesu produkcji, w którym jego wytwór finalny ma jasno określonego, zainteresowanego jego nabyciem klienta. Wiedzę o nim zdobywa się jeszcze zanim produkt powstanie i jest ona efektem badań i analiz nad poznaniem rynku i kluczowego odbiorcy. Jest to segmentacja, której celem jest podział rynku na względnie jednorodne grupy konsumentów i przygotowanie produktu wychodzącego naprzeciw potrzebom klientów. Tyle teoria. W przypadku literatury naturalną segmentacją rynku wydaje się podział na gatunki literackie lub kategorie tematyczne. Jako autor często dokonujesz świadomego wyboru i piszesz określony typ książek, które docierają do konkretnej grupy odbiorców, np. książki dla dzieci. Mimo, że jesteś w stanie pisać również np. powieści dla dorosłych, kryminały lub poezje, skupiasz się jednak na czytelniku, którego z jakiegoś powodu postrzegasz jako najbardziej atrakcyjnego i perspektywicznego.

Bez względu na to, czy do pytania dla kogo piszesz podejdziesz intuicyjnie, czy też wyposażysz się w wiedzę z zarządzania i marketingu dla średniozaawansowanych – odpowiedz na to pytanie musisz znać! Jest to niezbędne, by właściwie pokierować całym procesem twórczym. Z jednej strony twoja książka musi mieć określonego odbiorcę, a z drugiej sam jako autor w jakiś sposób się definiujesz, np. pisarz dla dzieci. Choć żadna z dyskusji o szufladkowaniu i przypisywaniu „łatek” debiutantom i autorom z dorobkiem nie pozostała jednoznacznie rozstrzygnięta, to zaistnienie w świadomości czytelnika wraz ze swoją twórczością w jakieś kategorii jest nie do przecenienia. 

   Gdy etap definiowania i wizualizowania czytelnika masz już za sobą, podejmij próbę wyjścia naprzeciw jego potrzebom lub uzupełnienia istniejących na rynku deficytów (nisza). Tu dotykam już sfery tekstu. Stephen King w Jak pisać. Pamietnik rzemieślnika opisał to prostymi słowami: W literaturze nie chodzi o poprawność gramatyczną, lecz o zwabienie czytelnika i opowiedzenie mu historii… i jeśli to możliwe, sprawienie, by w ogóle zapomniał, że czyta jakąś opowieść.[5] Znane są w literaturze liczne przykłady, które dowodzą słuszności tych słów. Teksty, które nie miały prawa osiągnąć sukcesu ze względu na swą formę, porwały rzesze czytelników swoją treścią. 

   Czytelnik najczęściej porzuca książkę w połowie. Nie na początku i oczywiście nie na końcu, ale w środku. Nie dlatego, że dopiero w połowie książka stała się nudna i jest nią rozczarowany. Dzieje się tak dlatego, by dać szansę autorowi, by wydarzyło się coś, co zatrzęsie świadomością odbiorcy i uczyni książkę nieprzewidywalną. Niezawodnym sposobem podbicia serca czytelnika jest przejęcie kontroli nad jego uwagą. Zrób to!

Dzięki temu zmusisz go do przewracania stron, robienia przerwy na przysłowiową herbatkę, do odpoczywania i podziwiania widoków dokładnie w momencie, gdy to zaplanowałeś. Jest kilka metod na osiągnięcie takiego stanu: odpowiednie wyczucie tempa utworu, używanie języka wygodnego i płynnego, budowanie ostrych, krótkich zdań, stosowanie tzw. momentów – o tych wszystkich „trikach” pisarskich będę pisać w dalszej części poradnika. Jednak najskuteczniejsze nieustannie pozostaje przedstawienie ciekawej, wciągającej historii, którą twój czytelnik – wyimaginowany i dobrze poznany, jest się w stanie zachwycić. 

   Poznanie odbiorcy, dla których pisze się swoje książki i stworzenie relacji na linii pisarz – czytelnik są również argumentem w rozmowach z wydawnictwem. Jedno z pierwszych pytań, jakie zada ci wydawca brzmi: Do kogo w szczególności książka jest kierowana? Jaki dodatkowy krąg odbiorców byłby nią zainteresowany? Ze swojej praktyki wydawniczej w wydawnictwie haveanicEbook.pl wiem, że takie zdefiniowanie i świadomość grona odbiorców jest bardzo pomocne w podjęciu decyzji o pierwszeństwie publikacji a następnie w prowadzeniu skutecznej promocji i sprzedaży książki. 

   Umberto Eco szeroko pisał o swym warsztacie i intencjach jakie mu przyświecały, gdy tworzył Imię róży. Atencją, jaką darzył swego czytelnika przedstawił tak: Pisze się z myślą o czytelniku. Tak samo malarz pracuje z myślą o tym, kto będzie oglądał obraz. […] Kiedy utwór jest gotowy, zaczyna się dialog między tekstem a jego czytelnikami (autor nie bierze w tym udziału). Dopóki proces tworzenia nie dobiegnie końca, trwa podwójny dialog. Z jednej strony mamy dialog między tworzonym tekstem a wszystkimi innymi napisanymi poprzednio (książki pisze się zawsze wykorzystując inne książki i o innych książkach), a z drugiej dialog między autorem a modelowym czytelnikiem. […] Może się zdarzyć, że autor pisze z myślą o jakiejś publiczności rzeczywistej, jak czynili to twórcy nowoczesnej powieści, Richardson, Fielding albo Defoe, którzy pisali dla kupców i ich zon. Ale przecież pisał dla publiczności także Joyce, który miał na myśli czytelnika idealnego, cierpiącego na idealną bezsenność. W obu przypadkach, kiedy autor sądzi, że przemawia do publiczności, która czeka za drzwiami z pieniędzmi w ręku, i kiedy zamierza pisać dla czytelnika przyszłego, pisanie oznacza konstruowanie za pomocą tekstu własnego wzoru czytelnika. Co to oznacza myśleć o czytelniku zdolnym pokonać pokutnicze rafy pierwszych stu stronic? Oznacza, dokładnie rzecz biorąc, pisanie stu stronic z zamiarem konstruowania sobie czytelnika odpowiedniego do lektury stronic następnych. Czy jest pisarz, który pisałby tylko dla potomnych? Nie, nawet jeśli tak twierdzi, gdyż może jedynie wyobrażać sobie potomnych na podstawie tego, co wie o współczesnych – chyba, że jest Nostradamusem. Czy jest autor, który pisałby dla niewielu czytelników? Tak, jeśli mamy na myśli to, że autor ów przewiduje, iż jego czytelnik modelowy ma wielkie szanse, by wcielić się w większą rzeszę. […] 

   Jeśli jest jakaś różnica, to między tekstem, który zmierza do stworzenia nowego czytelnika, a takim, który pragnie wejść naprzeciw czytelnikom, jakich napotyka się już na drodze. W tym drugim wypadku mamy książkę napisaną, skonstruowaną zgodnie z gotowymi przepisami wytwarzania produktów seryjnych, autor przeprowadza swoistą analizę rynku i dostosowuje się do jej wyników. To, że pracuje według gotowych przepisów, uwidacznia się po dłuższym czasie, po zanalizowaniu kilku jego powieści; łatwo wtedy dostrzec, że we wszystkich snuje tę samą opowieść, zmieniając tylko imiona, miejsca i wygląd bohaterów. Jest to właśnie taka opowieść jakiej publiczność już się domagała. Lecz gdy pisarz planuje jakąś rzecz nową i obmyśla sobie innego czytelnika, nie chce być specjalistą od rynku, nie chce sporządzać spisów żądań, woli być filozofem, który przeczuwa wątki Zeitgeist. Chce wskazać swojej publiczności,czego powinna ona pragnąć, nawet jeśli sama o tym nie wie. Chce objawić czytelnikowi jego samego. 

   Jakiego modelowego czytelnika pragnąłem, kiedy pisałem? Z pewnością chodziło mi o wspólnika, który zgodzi się na grę, którą podjąłem. Chciałem stać się bez reszty średniowieczny i żyć w Wiekach Średnich, jakby to były moje czasy (i na odwrót). Ale jednocześnie pragnąłem ze wszystkich sił, by zarysowała się postać czytelnika, który po przebrnięciu przez trudy inicjacji padnie moim łupem, czy też łupem tekstu, i uzna, że chce tego tylko, co tekst mu ofiaruje. Tekst winien dać czytelnikowi przeżycie przeobrażenia. […] A ponieważ chciałem, by jako przyjemną odebrano jedyną rzecz, która sprawia, ze zaczynamy dygotać, czyli chodziło mi o dreszcz metafizyczny, nie pozostawało nic innego, jak wybrać (spośród modeli fabularnych) intrygę najbardziej metafizyczną i filozoficzną, a więc powieść kryminalną.

sił, by zarysowała się postać czytelnika, który po przebrnięciu przez trudy inicjacji padnie moim łupem, czy też łupem tekstu, i uzna, że chce tego tylko, co tekst mu ofiaruje. Tekst winien dać czytelnikowi przeżycie przeobrażenia. […] A ponieważ chciałem, by jako przyjemną odebrano jedyną rzecz, która sprawia, ze zaczynamy dygotać, czyli chodziło mi o dreszcz metafizyczny, nie pozostawało nic innego, jak wybrać (spośród modeli fabularnych) intrygę najbardziej metafizyczną i filozoficzną, a więc powieść kryminalną.

1 komentarz:

  1. Pisanie ,to wielka sztuka i odwaga. No właśnie trzeba zdefiniować swojego czytelnika, a to już pewien problem.Książka,którą piszesz np. dla dzieci,rodziców wychowujących dzieci ,to trochę łatwiejsza sprawa,zakładając ,że znasz problem.Natomiast książka napisana ot tak, z veny, może być trudna do odnalezienia przez czytelnika ,chyba że dobrze wypromowana.

    OdpowiedzUsuń