OBEJRZY DARMOWY FILM JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ JAK STWORZYĆ INFOPRODUKT!

Imię:
Adres email:

czwartek, 17 grudnia 2015

Pisania można się nauczyć

Pisania można się nauczyć. Nawet trzeba! Pisarz powinien kształcić się przez całe życie, rozwijać jako człowiek, zdobywać nowe doświadczenia. Tylko wtedy jego książki będą coraz lepsze.
Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 
 
Nie szukałam Pasji Pisania. Dziewczyny same mnie znalazły. Na pierwszy wykład ze studentami szłam na miękkich nogach. 
   – Cóż ja mogę im powiedzieć? – pytałam zagubiona. – Nie wiem, jak to robię. Samo wychodzi. 
   Ale okazało się, ku mojemu głównie zaskoczeniu, że nie tylko jestem w tym „nauczaniu” dobra, ale rzeczywiście potrafię pomóc ludziom otworzyć się na własne dzieło. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Dzielę się tylko tym, do czego sama doszłam ciężką pracą oraz uczestnicząc w licznych kursach pisarskich, scenariopisarskich, treningach zagranicznych i warsztatach dla „opowiadaczy historii” prowadzonych przez znanych tutorów z Polski, Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, a także eksperymentując na własnym życiu i ciele. Teraz przekazuję otrzymaną pałeczkę. Otwieram ludziom oczy na sprawy, które dla mnie są już oczywiste. Gdybym kiedyś, przed debiutem, miała okazję pójść ze swoim tekstem, pomysłem, czy choćby mglistą ideą do człowieka, który także pisze – nie wydawcy, który nie poda ci słowa wyjaśnienia, dlaczego książka jest niedrukowalna (bo nie ma czasu na sporządzenie takich analiz; wydawcy dziennie dostają dziesiątki ofert wydawniczych), ani redaktora, który wskaże błędy ortograficzne, stylistyczne, ale nie powie, „co tu nie gra” (bo często sam nie wie), czy wreszcie nie kogoś bliskiego, kto będzie pocieszał: „Nie martw się, oni się nie znają, ale wiesz, może przestań wierzyć w te mrzonki o własnej książce” (jeśli piszesz, znasz to, strasznie boli) – błogosławiłabym takie kursy creative writing, których w Polsce wciąż jest jak na lekarstwo.
Pisania można się nauczyć, ale, jak mawiała moja babcia: „Nikomu nie nalejesz oleju do głowy”. Pisarzem się jest lub nie. Wielu moich uczniów ma to „coś” w sobie. Czasem widać to od pierwszej scenki, którą zadałam na rozgrzewkę, a czasem potrzeba wielomiesięcznego treningu. Tak, pisanie jest jak sport. Nabitą zdaniami rękę czuje się już od pierwszego akapitu. Niektórym wystarczy kilka słów otuchy i konstruktywna krytyka tekstu (nie ma to nic wspólnego z ocenami w szkole). Inni cudownie destruują się w trakcie trwania kursu, bo mało kto wie, że na pisanie trzeba się otworzyć. Większość z nas, piszących, to w głębi serca egocentryczne rarogi. Czujemy, że wiemy lepiej i tylko my widzimy ten kawałek świata w ten jeden, specyficzny sposób. Bywa, że jesteśmy przekonani o posiadaniu wyjątkowego daru. Ale jakiego, skąd, po co? I jednocześnie wstydzimy się tego, próbując pokryć to skromnością, zaprzeczaniem, wypieraniem. Bo tak uczyli nas rodzice, szkoła i szefowie w normalnej pracy: wszak nie wypada być zarozumialcem. Udajemy więc miłych, uprzejmych i zaradnych życiowo. Odpowiedzialnych ludzi, którzy nie bujają w obłokach, nie wywyższają się. Tymczasem szyderczy chichot prawdziwych pragnień budzi nas w koszmarach: „Ty nowym Hemingwayem? Ha, ha! Niedoczekanie”. W takim rozdarciu emocjonalnym nie da się funkcjonować. A huśtawka od jednego bieguna do drugiego rodzi tylko frustrację. I na co to jest recepta? Na katastrofę. Ani nie napisze się książki, ani nie będzie się szczęśliwym w normalnym życiu. Dosyć siedzenia okrakiem na płocie. Trzeba się zdecydować. Jeśli chcesz być pisarzem, pozwól sobie na bycie świrem, na prawdziwe emocje, wściekłość lub euforię. Zacznij myśleć o tym na poważnie, bo pisarze to nie są złote dzieci, tylko normalni, zwykli ludzie, których spośród innych wyróżnia tylko to, że mają światu coś do opowiedzenia. Więc weź się w garść i zacznij orkę, a z czasem pojawią się i iluminacje. Tylko inni pisarze wiedzą, o czym mówię. Skoro masz w ręku tę książkę i jeszcze jej nie odłożyłeś, mniemam, że czujesz to wszystko. Jesteś inny. Masz jakiś nadmiar w sobie lub jakiś brak, którym chcesz się podzielić. Z tego rodzą się książki. To jest właśnie twój dar. Gdyby do szczęścia wystarczyło ci to, co masz, gdybyś nie potrzebował niczego więcej, nie chciałbyś pisać. Nie szukałbyś sposobu na to, jak wyrazić siebie. Żyłbyś chwilą, która trwa, może chwytał dzień, czytał dzieła tworzone przez innych i to by ci wystarczało. Nie myślałbyś o kieracie, w który próbuje cię zaprzęgnąć twoja własna wyobraźnia. Pomyśl! Kilkaset stron zapisanych maczkiem. Masz do dyspozycji tylko słowa. Musi cię prowadzić coś więcej niż żądza nagród i sławy. Choć przyznaję, myśl o nich bardzo napędza. Nie wstydź się do tego przyznać. Nikt nie chce pisać do szuflady. Każdy chce być publikowany. Jeśli twierdzi inaczej, nie ufaj mu. Kłamie.
Tu parę słów wyjaśnienia. Wybaczcie mi, moi drodzy, że będę zwracała się do was wszystkich w formie męskiej. Nie znaczy to, że dyskryminuję piszące panie, wszak sama jestem kobietą i z doświadczenia wiem, że pisarz nie ma płci. Słowo to jednak w języku polskim jest rodzaju męskiego, a ja liczę, że ważniejszy dla was będzie przekaz, a nie gender.
Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

czwartek, 3 grudnia 2015

Jedna książka nie czyni z autora pisarza


Przez ponad trzynaście lat trenowałam pióro w prasie. Byłam spełnioną i dobrze opłacaną dziennikarką największych i najbardziej prestiżowych polskich tytułów. Kiedy osiągnęłam dziennikarski szczyt i powinnam była odcinać kupony od swojej kariery, zniszczyłam wszystko i odeszłam donikąd, żeby wreszcie robić to, o czym zawsze marzyłam: pisać książki. Wszyscy kręcili kółka na czole, kiedy temat rozmowy schodził na moją decyzję. Tylko kilka osób w Polsce żyje z książek. Bonda wróci z podkulonym ogonem – mówili. A jednak przetrwałam. Pierwsze pięć lat nie było łatwe. Debiutanckiej książki nikt nie chciał wydać przez prawie rok. Ale nie przejmowałam się, pisałam kolejną. Zaczęłam też studia scenariopisarskie na łódzkiej filmówce. W Polsce nadal uważa się, że pisanie to wyłącznie dar od Boga, i niewiele jest miejsc, gdzie można uczyć się opowiadać. Po debiucie od razu podpisałam umowę na kilka kolejnych pozycji i już nigdy więcej nie miałam problemów z wydaniem czegokolwiek. Czas mijał, a ja pisałam dalej. Już nie tylko dla siebie, lecz dla czytelników, którzy domagali się kolejnych książek. Wreszcie mnie doceniono, czytano (to znaczy kupowano) i cytowano w innych publikacjach. Sprzedałam trochę praw do moich książek producentom filmowym i telewizyjnym. Napisałam wiele tekstów, za które mi zapłacono, a które nigdy nie zostały wydane ani zrealizowane. Dziś, kiedy na rynku jest już wiele moich publikacji, wydawcy sami dzwonią i pytają, czy nie mam czegoś nowego. Zdarzały się także próby nieetycznego przejęcia mnie, choć miałam podpisane umowy z innym wydawcą. Odmówiłam, ale to utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak mi się udało. Bo jeśli jest się zdeterminowanym i uparcie dąży do swoich celów, można pokonać wszelkie trudności. Ważne jest jednak uświadomienie sobie, że jedna książka nie czyni z autora pisarza. Nawet po opublikowaniu wielu pozycji należy wciąż być czujnym i starać się pisać coraz lepiej. 

   Pisarzem jest się z serca, z trzewi. To praca, ale przede wszystkim sposób życia. Nie wybiera się tego zawodu, by chwalić się znajomym nowym woluminem, choć ich zachwyt jest budujący. Kiedy wychodzi moja nowa książka, trwają już zaawansowane prace nad następną. Można to porównać do strategii prowadzenia wojen. Jedna bitwa nie zapewnia lauru zwycięzcy na zawsze. Każda kolejna powieść to nowe wyzwanie, wyprawa w nieznane. Cel tej podróży jest oczywisty, lecz nigdy nie wiadomo, co wydarzy się po drodze. Trzeba się w nią wybrać z ostrożnością sapera i doświadczeniem dobrego rzemieślnika, który swoje artystyczne zapędy trzyma na krótkiej smyczy, a to nawet bardzo doświadczonego autora nie stawia wyżej od debiutanta. Jasna rzecz, że ten rodzaj roboty uzależnia. Daje tak wiele satysfakcji, że trudno jest przestać. Tylko ludzie słabej woli się poddają. Ci, którzy nie rozumieją, że pisanie to wybór rodzaju egzystencji, a nie kaprys artysty. Mnie nie powstrzymały bieda, macierzyństwo, rozpad związku, wrodzone lenistwo ani nawet niski poziom czytelnictwa w Polsce, w który zresztą nie wierzę. Trwałam przy swoim i dziś mogę z dumą powiedzieć, że to mój kolejny zawód. Determinacja oraz ciągły rozwój to podstawa tej działalności. Talent jest konieczny, ale nie wystarczy, jeśli nie ma się mocnego przekonania o słuszności podjętej kiedyś decyzji.

Jedna książka nie czyni z autora pisarza! 

Był to fragment: Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

czwartek, 19 listopada 2015

Najpierw rzemieślnik, potem artysta


Fragment poradnika:

Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

 

Moja mama marzyła, żebym została nauczycielką. Ponieważ bunt to moja prawdziwa natura, broniłam się przed tym pięknym zawodem rękami i nogami. Nigdy, przenigdy. Nie! Odkąd pamiętam, zawsze dużo czytałam i próbowałam pisać. Nie była to poza. Nigdy w życiu nie zrobiłam nic na pokaz, tylko po to, żeby dobrze wyglądało. Pisząc, lepiej komunikowałam się ze światem i ze sobą, niestety. Od zawsze wiedziałam, że chciałabym żyć z pisania, być pisarką. Na początku jednak nikomu się do tego nie przyznawałam. Wydawało mi się to niemożliwe, bezczelne i zbyt nieprawdopodobne. Przecież pisarz to ktoś bardzo mądry, doświadczony (koniecznie powinien mieć brodę). Tak myślałam jako dziewiętnastolatka, kiedy przyszedł czas wyboru zawodu. 

   Dziś uważam, że za wcześnie każą nam wybierać własną drogę. Moja decyzja była półśrodkiem. Zdecydowałam się na dziennikarstwo prasowe, bo liczyłam na zdobycie doświadczenia i warsztatu. Dostałam się na studia dziennikarskie na UW, podobnie jak na prawo i polonistykę. Prawo brzmiało zbyt poważnie (a ja bynajmniej aż tak poważna nie jestem), polonistyka zalatywała bibliotekarstwem i nauczycielstwem. Wybór był tylko jeden. Mimo protestów rodziców (ojciec narzekał, że z moim charakterem zaraz dam się wysłać na wojnę, gdzie mnie odstrzelą) już na początku przeniosłam się na studia zaoczne, żeby móc pracować w prasie. Zawsze w to wierzyłam: tylko praktyka czyni pisarza.

ie wiem, ile tysięcy tekstów napisałam. Ale tworzyłam je w różnych, często ekstremalnych warunkach, na swoich i cudzych komputerach, ręcznie, ołówkiem, piórem. Ile kartek zmarnowałam, ile plików skasowałam? Każdy z piszących wie, że używanie kosza na śmieci to podstawa pracy w tym zawodzie. Dziś jestem przekonana, że każde napisane słowo było potrzebne. To niezbędne ćwiczenie warsztatu. Zanim bowiem zostaniesz artystą, musisz być doskonałym rzemieślnikiem. Nie odwrotnie!

Najpierw rzemieślnik, potem artysta. Nie odwrotnie!
Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

środa, 4 listopada 2015

Przepis na bestseller – część II

Piszesz? Napisz! Wydaj. Vademecum młodego pisarza
 
Z badań czytelnictwa wynika, że kluczowy dla sukcesu książki okazuje się styl i język narracji. Pisz prosto, krótko i jasno, wystrzegaj się zbędnych ozdobników, metafor lub dwuznaczności. Unikaj opisów, a jeśli już, to stosuj je bardzo umiejętnie. W tekście zamieść jak najwięcej dialogów, by akcja toczyła się wartko i nieustannie przykuwała uwagę czytelnika. Na podstawie badań stylometrycznych okazuje się, że w treści książek cieszących się sukcesem wydawniczym częściej pojawiają się spójniki (np. i, ale ), dużo jest także rzeczowników i przymiotników, podczas, gdy książki mniej popularne charakteryzują się większą liczbą czasowników i przysłówków w tekście. Liczy się jednak również sama treść słów. W bestsellerach więcej jest takich, które pokazują procesy myślowe (zapamiętał, rozpoznał ), zaś w pozostałych książkach przeważają słowa opisujące czynności i emocje (np. pragnął, zabrał, zapewniał ).
   Dla czytelników korzystających z zasobów księgarni, książka jest towarem. Jest to oczywiście towar nietypowy, ale wciąż pozostaje on obiektem do kupienia. Pisząc książkę, która ma być rozchwytywana, pamiętaj o tym, by była ona odpowiednio gruba. Czytelnik ma wtedy wrażenie, że dokonał korzystnego zakupu i że jest ona warta swojej ceny. Czasy, kiedy wierzono, że prawdziwa czytelnicza przyjemność musi być krótkotrwała dawno już minęły. Dziś powieści muszą być seryjne!
Jak pokazują badania rynkowe, najlepiej sprzedają się wszelkiego rodzaju sagi, dlatego jeśli pierwsza książka dobrze się sprzeda, koniecznie stwórz kolejne, wykorzystując w nich ten sam, sprawdzony już schemat. Najlepszym na to dowodem są kolejne tomy Harrego Pottera czy Sagi Zmierzch.
   Z danych Instytutu Książki wynika, że rocznie na półkach księgarni przybywa ponad 30 000 nowych tytułów. Nawet najlepsza książka nie zostanie dostrzeżona pośród wielu innych, zajmujących księgarniane półki, jeśli nie będzie mieć odpowiedniej okładki. W porozumieniu z wydawcą zadbaj o to, aby okładkę książki ozdobił jakiś niezwykły obrazek, sugerujący, że w środku kryje się wielka tajemnica. Niech graficy nadadzą jej wyraźne, intensywne kolory, a pod obrazkami lub na 4 stronie (tył okładki) umieszczą najciekawsze fragmenty powieści albo małą zajawkę, fragment sceny kulminacyjnej, co sprawi, że czytelnicy z chęcią będą po nią sięgać. Jeśli masz taką możliwość, zapewnij sobie rekomendację jakiegoś znanego pisarza, recenzenta lub krytyka literackiego. Podniesie to wiarygodności ciebie jako pisarza i niezależnej oceny powieści.
   Dzięki nauce można z dużą skutecznością przewidzieć, czy dana powieść osiągnie komercyjny sukces – jeszcze przed jej wydaniem. Jest to możliwe dzięki algorytmowi, który przewiduje to aż w 84%. Opracowali go informatycy z Uniwersytetu Stony Brook w Nowym Jorku. Algorytm ten opiera się na technice stylometrii statystycznej, która polega na analizowaniu zastosowanych słów i gramatyki w tekstach pisanych. Dotychczas stosowano ją głównie do ustalania autorstwa dzieł uchodzących za anonimowe. Stylometria umożliwiała porównanie języka jednego tekstu z innym i określenie, czy oba napisała ta sama osoba. Technika ta znalazła nowe zastosowanie.
Udowodniono to w ciekawym eksperymencie. Zespół badaczy najpierw pobrał 800 książek (od literatury pięknej, przez poezję, po fantastykę) z archiwów Projektu Gutenberg i katalogu Amazon, a następnie poddał je analizie przy użyciu programu komputerowego, porównując swoje prognozy dotyczące szansy na komercyjny sukces poszczególnych książek z faktycznym wynikiem, jaki osiągnęły. Okazało się, że przewidywania naukowców były w 84% trafne. To pierwsze badanie tego typu o tak dużej skali. Być może kolejne eksperymenty amerykańskich naukowców pozwolą jeszcze dokładniej przeanalizować cechy powieści idealnej i urealnić przepis na bestseller?
   Młody pisarz nie czeka już aż pojawi się natchnienie. Bierze sprawy w swoje ręce i szuka kursu twórczego pisania, dlatego już w tym miejscu zapraszam cię do udziału w internetowym kursie twórczego pisania dostępnego na stronach Wydawnictwa Internetowego haveanicEbook.pl. Oparty jest on na najnowszych doświadczeniach i wiedzy amerykańskich i polskich nauczycieli kreatywnego pisania. A guru szybkiego pisania bestsellerów nazywa się Nick Daws i mieszka w luksusowym domu w angielskim hrabstwie Staffordshire. Jego metody pozwalają nawet ludziom naprawdę zabieganym w 28 dni posiąść wiedzę z zakresu twórczego i szybkiego pisania a dysponując dodatkowo komputerem i godziną wolnego czasu dziennie stworzyć sprzedażowy hit na miarę najwyższych półek księgarń.
   Na zakończenie mała anegdota. Amerykańskiemu pisarzowi i satyrykowi Allanowi Corenowi powiedziano w kilku wydawnictwach, że dobrze sprzedają się tylko książki o golfie, kotach i nazistach. Coren napisał i wydał książkę Golf dla kotów, a na okładce umieścił swastykę. Jak się można domyśleć, książka nie sprzedała się rewelacyjnie. Zamieszczam zatem apel do wszystkich tych, którzy przepis na bestseller wezmą zbyt dosłownie. Zamiast patrzeć, co się sprzedaje, wymyślić coś nowego!
 
ćwiczenia pisarskie:
   Choć przepis na bestseller nie istnieje, to przeanalizuj swoją powieść – gotowy materiał lub jej wstępny koncept – pod kątem popularnych tendencji rynku wydawniczego. Jeśli doszukasz się któregoś z powyższych, to dobrze, a jeśli nie, to jeszcze lepiej! Znaczy, ze masz szansę się na tym rynku wyróżnić. Ustalenie odpowiedzi na to pytanie będzie pomocne w budowaniu strategii promocyjnej dla twojej książki. 
Piszesz? Napisz! Wydaj. Vademecum młodego pisarza

czwartek, 29 października 2015

Przepis na bestseller – część I


Składniki:

 

   2 ząbki wampiryzmu

 

   szczypta pikantnej intrygi

 

   1 trup w niewyjaśnionych okolicznościach

 

   worek pieniędzy

 

   60 kg pięknej i tajemniczej kobiety

 

   50 g namiętnego seksu

 

   duża garść spisku

 

   kilka malowniczych scenerii

 

Wymieszać. Kiedy całość przestygnie, dodać trochę zemsty, bo ta najlepiej smakuje na zimno.

 

   Twój wydawca

 

   Każdy kto chociaż raz chwycił do ręki pióro w celu przelania na papier swoich myśli i stworzenia własnej powieści rozumie, że przytoczonym przepisem na bestseller puszczam oko do wszystkich czytelników i przyszłych lub aktualnych pisarzy. Przepis na bestseller nie istnieje, ale to nie jest powód, by go nie poszukiwać. Zaprzęgnięto do nich zarówno naukę jak i wiedzę niemalże tajemną. Mówi się, że żyjemy w czasach ogólnej nadprodukcji. Dotyczy to również literatury, dlatego pisarze i wydawcy musieli pójść na ugodę z prawami rynku. Napisane i wydane teksty muszą mieć potencjał sprzedażowy, dlatego niemalże z uporem maniaka śledzi się ogólne trendy i analizuje badania, które pozwalają bliżej poznać czytelnika i przewidzieć a następnie zaspokoić jego oczekiwania. Na tej podstawie można stworzyć kilka porad z mniejszym lub większym przymrużeniem oka dla tych, którym marzy się napisanie bestsellera.

 

   Nie jest tajemnicą, że książki bez względu na format (tradycyjny czy cyfrowy) czytają głównie kobiety. Z tego powodu dynamicznie rozwija się segment literatury kobiecej. A jeżeli dodam do tego, że czytelnik, a w zasadzie bardziej czytelniczka, lubi utożsamić się z bohaterem książki, lubi poczuć bliskość i więź, to już wiesz co z tego wynika. Jeżeli pisarz pragnie osiągnąć czytelniczy sukces, powinien więc tak napisać swoją książkę, aby była ona interesująca i brała pod uwagę wszystkie emocjonalne potrzeby płci pięknej. Dlatego bohaterem swojej powieści uczyń dość młodą kobietę, raczej ładną, lecz nie pozbawioną drobnych słabości, nałogów czy wręcz wad. Gdy będzie ona dodatkowo przysłowiową dziewczyną z prowincji wchodzącą w świat wielkiego miasta, to historia praktycznie pisze się sama. W takich okolicznościach możesz ją wyposażyć w zespół cech, który czytelniczki sobie cenią – hart ducha, siłę charakteru, niezłomność i konsekwencja. Wprowadź do stworzonego przez siebie świata ciekawe postaci kobiece, które będą obdarzone ogromnym talentem lub na oczach czytelniczki przejdą osobowościową zmianę. U jej boku w odpowiednim momencie postaw intrygującego, hipnotycznie przystojnego mężczyznę a cały ten piękny obrazek okraś na przykład jakąś życiową traumą lub dramatycznymi wspomnieniami z dzieciństwa. Całość niech odbywa się w atmosferze tajemnicy, nawet strasznej, oparach niedopowiedzeń i sytuacji nie do końca wyjaśnionych.

Z badań rynku książki jasno wynika, że najlepiej sprzedają się te książki, które proponują czytelnikowi ingerencję magii w codzienność. Mali czarodzieje, krwiożercze wampiry albo wiedźmini, składający z palców magiczne znaki to postaci, które z pewnością zainteresują czytelników znudzonych codziennością. Ciekawym rozwiązaniem jest też nawiązywanie do zagadki śmierci, reinkarnacji albo teorii o potędze różnych sił, takich jak siła przyciągania. Pisząc powieść staraj się nieco ją odrealnić, aby wprowadzić element zaskoczenia, pobudzić wyobraźnię odbiorcy i uwieść go swoją niezwykłą wizją. Jeśli książka dobrze się sprzeda, stworzy to dodatkowe możliwości promocyjne – np. stanie się podstawą do produkowania ciekawych gadżetów, takich jak tajemnicze medaliony, barwne stroje albo skomplikowane magiczne bronie.

W twojej powieści nie może zabraknąć odrobiny intrygi i mnóstwa atrakcji. Pościgi samochodowe, walki wręcz, wybuchy i cała seria morderstw – to niezbędne elementy akcji twojej powieści. Wówczas twój bohater ma szanse wykazania się sprytem, wiedzą, oczytaniem i umiejętnością dedukcji. Działa sprytnie, szuka dowodów, wyjaśnień i sprzymierzeńców, którzy wesprą go w dotarciu do sedna problemu. Po wielu przezwyciężonych trudnościach i rzucanych kłodach pod nogi nadchodzi szczęśliwie chwila, gdzie wszelkie tajemnice zostają wyjaśnione a knute spiski wychodzą na światło dzienne. Wszystko to w odpowiedniej scenerii – nigdy nie zasypiającego miasta, zapomnianych katakumb, wojskowych fortyfikacji i historycznych dworów czy też bardziej prozaicznie – wind, klatek schodowych i tarasów. A po rozwiązaniu skomplikowanej zagadki i uwolnieniu świata od złoczyńców bohaterzy wypoczywają w malowniczych sceneriach pagórków Toskanii lub romantycznej Wenecji, by tam rozkoszować się wzajemnym uczuciem, jakie udało się im zbudować na fundamencie wspólnych dramatycznych przeżyć. Stąd już tylko jeden krok do wielkiej namiętności i ognistego seksu pozbawionego pruderii.

 

   Perypetie uczuciowe, wahania, a nawet jakieś osoby trzecie mogą chwilowo zaburzać relacje twoich bohaterów, tym niemniej magnetyzm serc w końcu musi pokonać wszelkie przeszkody i wątpliwości. Ważne, by od początku nie było łatwo. Antypatia, stereotypy płciowe i wojny podjazdowe na wrogie spojrzenia i dramatyczne gesty – to wszystko jest wpisane w krajobraz twojej powieści, a przynajmniej jej wątku romansowego. Pozwól bohaterom ścierać się, robić sobie na złości a na koniec ponieść się wyobraźni. Niech wrogie widzenie zamieni się w powłóczyste spojrzenie a w sypialni zagości całe instrumentarium akcesoriów erotycznych: satynowa pościel, zapachowe świece, olejek do masażu, a do tego jedwabna przepaska na oczy, kajdanki i pejcz. Kwitnące uczucie musi mieć również solidne podstawy materialne. Wszechstronne i luksusowe wnętrza willi czy apartamentów, drogie auta i inne gadżety, wystawne kolacje w restauracjach wymagają zasobnego portfela.
TO BYŁ TYLKO FRAGMENT PUBLIKACJI: Piszesz? Napisz! Wydaj. Vademecum młodego pisarza ZOBACZ CAŁOŚĆ>>>

środa, 14 października 2015

Poznaj swojego czytelnika


Poznaj swojego czytelnika

Odkładając książkę, idealni czytelnicy czują, że gdyby jej nie czytali, świat byłby uboższy.

    Alberto Manguel 

   Każda książka, dobra lub zła ma swojego idealnego czytelnika – osobę, którą widzisz jako odbiorcę swojego tekstu. Podobnie jest z innymi artystami, np. kompozytorami, rzeźbiarzami, malarzami. Malarz, tworząc obraz i osadzając go w określonej stylistyce, myśli o ludziach, którzy będą dzieło oglądać. Każda sztuka ma swojego odbiorcę, literatura tym bardziej. Można to porównać do procesu produkcji, w którym jego wytwór finalny ma jasno określonego, zainteresowanego jego nabyciem klienta. Wiedzę o nim zdobywa się jeszcze zanim produkt powstanie i jest ona efektem badań i analiz nad poznaniem rynku i kluczowego odbiorcy. Jest to segmentacja, której celem jest podział rynku na względnie jednorodne grupy konsumentów i przygotowanie produktu wychodzącego naprzeciw potrzebom klientów. Tyle teoria. W przypadku literatury naturalną segmentacją rynku wydaje się podział na gatunki literackie lub kategorie tematyczne. Jako autor często dokonujesz świadomego wyboru i piszesz określony typ książek, które docierają do konkretnej grupy odbiorców, np. książki dla dzieci. Mimo, że jesteś w stanie pisać również np. powieści dla dorosłych, kryminały lub poezje, skupiasz się jednak na czytelniku, którego z jakiegoś powodu postrzegasz jako najbardziej atrakcyjnego i perspektywicznego.

Bez względu na to, czy do pytania dla kogo piszesz podejdziesz intuicyjnie, czy też wyposażysz się w wiedzę z zarządzania i marketingu dla średniozaawansowanych – odpowiedz na to pytanie musisz znać! Jest to niezbędne, by właściwie pokierować całym procesem twórczym. Z jednej strony twoja książka musi mieć określonego odbiorcę, a z drugiej sam jako autor w jakiś sposób się definiujesz, np. pisarz dla dzieci. Choć żadna z dyskusji o szufladkowaniu i przypisywaniu „łatek” debiutantom i autorom z dorobkiem nie pozostała jednoznacznie rozstrzygnięta, to zaistnienie w świadomości czytelnika wraz ze swoją twórczością w jakieś kategorii jest nie do przecenienia. 

   Gdy etap definiowania i wizualizowania czytelnika masz już za sobą, podejmij próbę wyjścia naprzeciw jego potrzebom lub uzupełnienia istniejących na rynku deficytów (nisza). Tu dotykam już sfery tekstu. Stephen King w Jak pisać. Pamietnik rzemieślnika opisał to prostymi słowami: W literaturze nie chodzi o poprawność gramatyczną, lecz o zwabienie czytelnika i opowiedzenie mu historii… i jeśli to możliwe, sprawienie, by w ogóle zapomniał, że czyta jakąś opowieść.[5] Znane są w literaturze liczne przykłady, które dowodzą słuszności tych słów. Teksty, które nie miały prawa osiągnąć sukcesu ze względu na swą formę, porwały rzesze czytelników swoją treścią. 

   Czytelnik najczęściej porzuca książkę w połowie. Nie na początku i oczywiście nie na końcu, ale w środku. Nie dlatego, że dopiero w połowie książka stała się nudna i jest nią rozczarowany. Dzieje się tak dlatego, by dać szansę autorowi, by wydarzyło się coś, co zatrzęsie świadomością odbiorcy i uczyni książkę nieprzewidywalną. Niezawodnym sposobem podbicia serca czytelnika jest przejęcie kontroli nad jego uwagą. Zrób to!

Dzięki temu zmusisz go do przewracania stron, robienia przerwy na przysłowiową herbatkę, do odpoczywania i podziwiania widoków dokładnie w momencie, gdy to zaplanowałeś. Jest kilka metod na osiągnięcie takiego stanu: odpowiednie wyczucie tempa utworu, używanie języka wygodnego i płynnego, budowanie ostrych, krótkich zdań, stosowanie tzw. momentów – o tych wszystkich „trikach” pisarskich będę pisać w dalszej części poradnika. Jednak najskuteczniejsze nieustannie pozostaje przedstawienie ciekawej, wciągającej historii, którą twój czytelnik – wyimaginowany i dobrze poznany, jest się w stanie zachwycić. 

   Poznanie odbiorcy, dla których pisze się swoje książki i stworzenie relacji na linii pisarz – czytelnik są również argumentem w rozmowach z wydawnictwem. Jedno z pierwszych pytań, jakie zada ci wydawca brzmi: Do kogo w szczególności książka jest kierowana? Jaki dodatkowy krąg odbiorców byłby nią zainteresowany? Ze swojej praktyki wydawniczej w wydawnictwie haveanicEbook.pl wiem, że takie zdefiniowanie i świadomość grona odbiorców jest bardzo pomocne w podjęciu decyzji o pierwszeństwie publikacji a następnie w prowadzeniu skutecznej promocji i sprzedaży książki. 

   Umberto Eco szeroko pisał o swym warsztacie i intencjach jakie mu przyświecały, gdy tworzył Imię róży. Atencją, jaką darzył swego czytelnika przedstawił tak: Pisze się z myślą o czytelniku. Tak samo malarz pracuje z myślą o tym, kto będzie oglądał obraz. […] Kiedy utwór jest gotowy, zaczyna się dialog między tekstem a jego czytelnikami (autor nie bierze w tym udziału). Dopóki proces tworzenia nie dobiegnie końca, trwa podwójny dialog. Z jednej strony mamy dialog między tworzonym tekstem a wszystkimi innymi napisanymi poprzednio (książki pisze się zawsze wykorzystując inne książki i o innych książkach), a z drugiej dialog między autorem a modelowym czytelnikiem. […] Może się zdarzyć, że autor pisze z myślą o jakiejś publiczności rzeczywistej, jak czynili to twórcy nowoczesnej powieści, Richardson, Fielding albo Defoe, którzy pisali dla kupców i ich zon. Ale przecież pisał dla publiczności także Joyce, który miał na myśli czytelnika idealnego, cierpiącego na idealną bezsenność. W obu przypadkach, kiedy autor sądzi, że przemawia do publiczności, która czeka za drzwiami z pieniędzmi w ręku, i kiedy zamierza pisać dla czytelnika przyszłego, pisanie oznacza konstruowanie za pomocą tekstu własnego wzoru czytelnika. Co to oznacza myśleć o czytelniku zdolnym pokonać pokutnicze rafy pierwszych stu stronic? Oznacza, dokładnie rzecz biorąc, pisanie stu stronic z zamiarem konstruowania sobie czytelnika odpowiedniego do lektury stronic następnych. Czy jest pisarz, który pisałby tylko dla potomnych? Nie, nawet jeśli tak twierdzi, gdyż może jedynie wyobrażać sobie potomnych na podstawie tego, co wie o współczesnych – chyba, że jest Nostradamusem. Czy jest autor, który pisałby dla niewielu czytelników? Tak, jeśli mamy na myśli to, że autor ów przewiduje, iż jego czytelnik modelowy ma wielkie szanse, by wcielić się w większą rzeszę. […] 

   Jeśli jest jakaś różnica, to między tekstem, który zmierza do stworzenia nowego czytelnika, a takim, który pragnie wejść naprzeciw czytelnikom, jakich napotyka się już na drodze. W tym drugim wypadku mamy książkę napisaną, skonstruowaną zgodnie z gotowymi przepisami wytwarzania produktów seryjnych, autor przeprowadza swoistą analizę rynku i dostosowuje się do jej wyników. To, że pracuje według gotowych przepisów, uwidacznia się po dłuższym czasie, po zanalizowaniu kilku jego powieści; łatwo wtedy dostrzec, że we wszystkich snuje tę samą opowieść, zmieniając tylko imiona, miejsca i wygląd bohaterów. Jest to właśnie taka opowieść jakiej publiczność już się domagała. Lecz gdy pisarz planuje jakąś rzecz nową i obmyśla sobie innego czytelnika, nie chce być specjalistą od rynku, nie chce sporządzać spisów żądań, woli być filozofem, który przeczuwa wątki Zeitgeist. Chce wskazać swojej publiczności,czego powinna ona pragnąć, nawet jeśli sama o tym nie wie. Chce objawić czytelnikowi jego samego. 

   Jakiego modelowego czytelnika pragnąłem, kiedy pisałem? Z pewnością chodziło mi o wspólnika, który zgodzi się na grę, którą podjąłem. Chciałem stać się bez reszty średniowieczny i żyć w Wiekach Średnich, jakby to były moje czasy (i na odwrót). Ale jednocześnie pragnąłem ze wszystkich sił, by zarysowała się postać czytelnika, który po przebrnięciu przez trudy inicjacji padnie moim łupem, czy też łupem tekstu, i uzna, że chce tego tylko, co tekst mu ofiaruje. Tekst winien dać czytelnikowi przeżycie przeobrażenia. […] A ponieważ chciałem, by jako przyjemną odebrano jedyną rzecz, która sprawia, ze zaczynamy dygotać, czyli chodziło mi o dreszcz metafizyczny, nie pozostawało nic innego, jak wybrać (spośród modeli fabularnych) intrygę najbardziej metafizyczną i filozoficzną, a więc powieść kryminalną.

sił, by zarysowała się postać czytelnika, który po przebrnięciu przez trudy inicjacji padnie moim łupem, czy też łupem tekstu, i uzna, że chce tego tylko, co tekst mu ofiaruje. Tekst winien dać czytelnikowi przeżycie przeobrażenia. […] A ponieważ chciałem, by jako przyjemną odebrano jedyną rzecz, która sprawia, ze zaczynamy dygotać, czyli chodziło mi o dreszcz metafizyczny, nie pozostawało nic innego, jak wybrać (spośród modeli fabularnych) intrygę najbardziej metafizyczną i filozoficzną, a więc powieść kryminalną.

środa, 30 września 2015

Co z tą weną, czyli jak motywować się do aktywności twórczej?


Pracuję cztery dni w tygodniu, resztę poświęcam rodzinie. Piszę od stycznia do czerwca, latem zajmuję się poprawkami tekstu. Moje książki ukazują się jesienią. Potem następuje czas na promocję tytułu, a potem… siadam do kolejnej powieści! 

   Cecelia Ahern
 

   Motywacja jest istotą każdego działania. Najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić, aby spełnić swoje marzenie o zostaniu pisarzem, to regularne pisanie. Od teraz twoje życie powinno wyglądać tak: wstajesz rano, godzinę wcześniej niż dotychczas i z filiżanką aromatycznej kawy siadasz na mięciutkiej sofie z laptopem na kolanach. Z niecierpliwością oczekujesz chwili, kiedy wreszcie przelejesz na papier wszystkie swoje wyśnione nocą inspirujące myśli. I zaczynasz już pisać! Przez tydzień czy dwa czujesz się wspaniale, entuzjazm rozpiera cię totalnie. Czujesz, że już, już sięgasz gwiazd, motywacja cię nie opuszcza! Niestety, po pewnym czasie przychodzi znużenie i zwątpienie w sens i istotę całego przedsięwzięcia. Na horyzoncie widać czarne myśli: Po co ja to w ogóle robię? Co ja będę z tego mieć? I tak nikt tego nie przeczyta i nie opublikuje! Puk, puk… Do drzwi twojej świadomości puka pierwszy pisarski kryzys. 

   Praca pisarza jest ciężka. To przysłowiowe: krew, pot i łzy a nie rzadko złość, frustracja i zniechęcenie. Cykliczna utrata nadziei i wiary we własny sukces. Wieczna walka zwątpienia z determinacją. Na szczęście – to również radość, duma, euforia, kiedy uda ci się skończyć tekst i w dodatku być z niego zadowolonym. Pisarstwo wymaga ogromnej samodyscypliny. Kiedy swój debiut literacki będziesz miał już za sobą i kiedy podpiszesz kontrakt na opublikowanie kolejnej powieści, jeszcze przed jej powstaniem (czego ci serdecznie życzę), wszystko powinno iść trochę łatwiej – wydawca albo agent zadbają o twoją silną motywację. Jednak przez pierwszy kryzys musisz jakoś przejść, w dodatku najczęściej sam. 

   Co zrobić, żeby się nie poddać? Oto kilka zasłyszanych lub sprawdzonych pomysłów, by motywacja ci nie topniała w promieniach letniego słońca, nawale obowiązków zawodowych lub ogólnym poczuciu bezsensu całego przedsięwzięcia.

Po pierwsze pisz regularnie. Najlepiej codziennie. Cokolwiek, ale regularnie każdego dnia. Pewnie wydaje ci się, że wyrwanie godziny czy dwóch dziennie z rutynowego scenariusza dnia powszedniego to już gotowy materiał na powieść science fiction. Nie chodzi tu tak naprawdę o czas, lecz o nawyk. W zagonionym życiu znalezienie czasu na regularne pisanie to podstawa. Może wczesnym rankiem, gdy życie wokół ciebie dopiero się budzi i nie masz jeszcze tylu obowiązków, może w czasie przerwy na lunch, może późnym wieczorem, gdy wszelkie oznaki dziennego zabiegania ustają? Pracuj nad dobrymi nawykami. Nigdy nie pozwól sobie na pustą kartkę papieru lub biały ekran monitora przed sobą. To zabija inspiracje. 

   Po drugie nie odkładaj pisania w czasie. Tak naprawdę idealny czas na poświecenie go pisaniu nie istnieje a stwierdzenia typu: może jutro, może w weekend, może po czterdziestce, po Nowym Roku – są jedynie wymówkami. Im większe masz oczekiwania co do konkretnego czasu, jaki sobie wyznaczyłeś, tym jest większa szansa, że nic z tego nie wyjdzie i będziesz uderzać głową w mur. Dlatego zawsze, kiedy nadarzy ci się okazja, kiedy czujesz natchnienie, masz świetny pomysł, coś sobie przypomniałeś – siadaj do pisania lub rób swobodne notatki. Masz do dyspozycji terminarz, kalendarz lub zwykły notes, ale również dyktafon i kamerę (o profesjonalnym przygotowaniu do pisania dużo miejsca poświecimy w dalszej części poradnika). To nic, że spisane myśli nie pasują do tego nad czym aktualnie pracujesz lub nie są ze sobą logicznie połączone. Pamięć jest taka zawodna! Jeśli w czasie pracy nad jakimś wątkiem przyjdzie ci do głowy kompletnie inny kierunek rozwoju akcji albo zupełnie inna reakcja bohatera – nie wahaj się! Sięgnij do swoich notatek! Może pomysł na błyskotliwy dialog już tam jest! Bez ich pomocy nie będziesz mógł go sobie przypomnieć. 

   Po trzecie ogranicz wszystkie „przeszkadzajki”. Największą zmorą kreatywności jest wszystko to, co nas dekoncentruje. Dzwonek telefonu lub sms… i natchnienie odpływa w siną dal. Porządki domowe lub prace w warsztacie… i problemy głównego bohatera schodzą na dalszy plan. Wrzeszczące za ścianą dzieci wywracają twój stoicki spokój do góry nogami a spontaniczne pytanie: o której będzie obiad? może wręcz doprowadzić do furii. Sprawdzanie co trzy minuty emaili, telewizor, kolejna już dziś parzona kawa lub herbata… i cenne minuty, które możesz przeznaczyć na pracę twórczą umykają bezpowrotnie. Kiedy zabierasz się do pisania, postaraj odgraniczyć do niezbędnego minimum potencjalne zakłócenia.

Wycisz komórkę i odłóż ją na półkę z dala od miejsca, gdzie będziesz tworzyć. Znajdź cichy i wygodny kącik do pracy, w którym w spokoju możesz się skupić. Możesz również skorzystać z czytelni, kafejki internetowej lub przyjemnej miejscówki na łonie natury. Niektórym osobom pomagają też słuchawki na uszach z ulubionymi MP3. Ważne, by to wszytko sprzyjało pracy intelektualnej. A teraz skup się i zacznij pisanie od… przeczytania tego, co zanotowałeś wcześniej. Być może jest to materiał całkowicie do poprawki, być może wręcz przeciwnie może okazać się, że jest całkiem, całkiem nieźle. Dzięki ponownej lekturze na pewno zachowasz spójność i logikę przekazu. 

   Po czwarte wyposaż się we wszelkie możliwe pomoce. Czy znane są ci momenty, w których brakuje ci słów, by kontynuować tekst? Te które są, nie brzmią dobrze a ty nie możesz odszukać tych właściwych w swojej pamięci. A potrzebne są zaraz, teraz, natychmiast! Bo inaczej dobra, ciekawa myśl poszybuje w otchłań niebytu. W zestawie pierwszej pomocy literackiej nieocenionym wsparciem jest słownik języka polskiego oraz słownik wyrazów bliskoznacznych. Korzystaj z niego zawsze wtedy, gdy chcesz ubrać swoje myśli w odpowiednie słowa a ich brak zatrzymuje twoją pracę w martwym punkcie. 

   Po piąte sięgaj po wszelkie techniki motywacyjne. Możesz zacząć od technik relaksacyjnych i medytacji. Z pewnością przywróci ci to jasność spojrzenia na twój tekst i jego bohaterów. Możesz także podświadomie programować umysł i wizualizować swój cel. Wyobraź sobie na przykład jak na spotkaniu autorskim podpisujesz egzemplarze świeżutko wydanej własnej powieści i osiągasz sukces komercyjny lub też z jaką radością piszesz każdą stronę swojej książki. Miej w sobie uczucia, jakie towarzyszą wizualizacji i z takim nastawieniem siadaj do pisania książki. Możesz również wybrać swoje własne credo, które w chwilach zwątpienia przypomni ci do czego dążysz i da nowy zastrzyk energii. Najlepiej miej je w zasięgu wzroku, bo licho nie śpi i czarne myśli mogą pojawić się nagle, bez uprzedzenia, nie wiadomo skąd. 

   Po szóste znajdź sobie grupę wsparcia. Pisanie to zajęcie dla indywidualistów i poniekąd samotników i choć spotykamy się z książkami, które mają dwóch i więcej autorów lub są w założeniu pracą zbiorową, to jednak każdy z autorów swój tekst musi napisać samodzielnie. Dlatego może dobrze jest znaleźć sobie jakieś towarzystwo, które będzie cię wspierać w pracy. Istnieją kluby pisarskie lub grupy literackie oraz inne e-społeczności, które mogą spełniać tę rolę. Nie chodzi oczywiście o towarzystwo wzajemnej adoracji, prawiące sobie nawzajem omplementy w zamian za możliwość przedstawienia swojej twórczości, ani o udział w wyścigu o to, kto napisze więcej, lepiej i bardziej na temat. Mam tu na myśli grupę osób skupionych na osiągnięciu podobnego celu – w twoim wypadku osób dążących do napisania i opublikowania dobrej powieści. Chodzi bardziej o poświęcenie czasu i uwagi pozostałym członkom grupy, o wsparcie w trudnych chwilach twórczej niemocy, o pobudzenie inspiracji, a w konsekwencji o wspólne świętowanie sukcesów. 

   Sposobów na podniesienie motywacji jest dużo więcej. Możesz szukać informacji na różnych forach dla pisarzy, wskazówek i inspiracji w innych książkach o pisaniu. Może też warto zadać sobie po prostu pytanie: Dlaczego chcę napisać książkę? Czemu to jest dla mnie ważne? Znajdź swój własny powód i niech stanowi on twoją największą motywację do pisania. A każdy powód jest dobry, pod warunkiem że jest twój własny. 

ćwiczenie pisarskie:

Odkryj swoje własne sposoby na wzmocnienie motywacji. Mogą to być inspirujące słowa migające na ekranie komputera, fotografia ulubionego pisarza przyczepiona w widocznym miejscu czy wymyślenie projektu okładki twojej pierwszej powieści. Znajdź rytuały, które sprawią, że nie przegapisz natchnienia i nie zmarnuj tego. Zamień je na słowa i przelej na papier. Sięgaj po nie zawsze w chwilach pisarskiego zwątpienia i ogólnej niemocy.
WIĘCEJ PORAD I ĆWICZEŃ: Piszesz? Napisz! Wydaj. Vademecum młodego pisarza ZOBACZ>>>

 

wtorek, 22 września 2015

Od czego zacząć pisanie książki

Od czego zacząć pisanie książki? Od uporządkowania myśli i stanowiska pracy. Ale to jest jasne, tak się postępuje przystępując do każdej pracy.
Pisarze zaczynają od różnych stron, że się tak wyrażę. Jedni wymyślają postać, ciekawą, charakterystyczną i tę postać umiejscawiają w jakiejś scenerii, dopisują jej życiorys i ciekawe wydarzenia.
Inni z kolei zaczynają od sytuacji, czegoś, co przyciąga uwagę, co pozwala na dopisanie do tego postaci. Być może na początku nie postaci te nie będą pełne życia, może będą nieciekawe. Z czasem jednak, na skutek rozwijania się akcji, bohaterowie staną na wysokości zadania. Staną się przykuwającymi uwagę bohaterami.
Część pisarzy twierdzi, że panują nad tym, co piszą od początki do końca. Wiedzą z góry, co napiszą, jakie będą postaci, mają wręcz gotowe plany na całą powieść. Inni zaczynają od pomysłu i pozwalają i postaciom i akcji na życie, bycie, dzianie się. I sami czasami czują się zaskoczeni tym, ci napisali.
Co będzie dla Ciebie najlepsze, który z tych dwóch sposobów pisania? To musisz samodzielnie przetestować. Pisać i eksperymentować. 
"Najpierw jest sytuacja, potem postacie – z początli zawsze płaskie, pozbawione cech charakterystycznych. Wtedy zaczynam narrację. Nie jestem w stanie przewidzieć, co się stanie. Pozwalam postaciom na postępowanie tak, jak chcą. Nie przejmuję się zakończeniem- opowieść do niego zaprowadzi."

środa, 16 września 2015

Pisanie to sposób…


Zawsze uważałem pisanie za jeden ze sposobów,
w jaki ludzie wysilają geniusz, by uzasadnić swoje
oszustwa- to normalna ludzka praktyka. więcej

R. Scott Bakker

środa, 9 września 2015

Jak napisać bestseller?

 
Jak napisać bestseller? Tego dowiesz się z poradnika pt.  "Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller".
To pierwszy kompleksowy polski poradnik dla pisarzy początkujących, średniozaawansowanych, a także dla tych, którzy uważają się za zaawansowanych i myślą, że o pisaniu wiedzą już wszystko.
Z książki dowiesz się między innymi:
* jak zacząć i jak doprowadzić swój pisarski projekt do szczęśliwego końca
* jak wykreować fascynujących, niezapomnianych bohaterów
* jak ułożyć fabułę, poprowadzić narrację i zbudować najlepszy możliwy dialog
* jak napisać scenę erotyczną oraz wykreować porywającą intrygę
* jak być dowcipniejszym pisarzem i w pełni wykorzystać poczucie humoru, które masz
* jak uniknąć pisarskiego bloku i kontynuować mimo przeciwności
* dlaczego wybór miejsca akcji jest kluczowy i jak tworzyć najlepsze dekoracje
* czy zasada „Pokazuj, nie stwierdzaj” zawsze się sprawdza.
Dodatkowo książka zawiera rozmowy:
* ze specjalistką od prawa autorskiego – żebyś wiedział, jaka umowa jest dla Ciebie najlepsza
* z agentką literacką – żebyś mógł zdecydować, czy warto mieć agenta od razu, czy lepiej poczekać
* z redaktorką wydawnictwa – żebyś wiedział, na czym tak naprawdę polega współpraca z wydawcą i redaktorami.

środa, 2 września 2015

Dwa rodzaje pisarzy

"Są dwa rodzaje pisarzy. Tacy, którzy myślą, że życie to po prostu życie, i chcą opisać wszystko: jesień, bitwę, poród, gonitwę konną. Zalicza się do nich Tołstoj. Drudzy uznają życie za coś w rodzaju poligonu doświadczalnego (co się na nim bada, nie wiadomo – może to, jak wiele przyjemności + bólu człowiek potrafi znieść, a może czym są przyjemność + ból?) – chcą opisać tylko to, co najistotniejsze. Do tej grupy należy Dostojewski. Oto dwie możliwości. Jak można pisać w stylu T. po D.?"
Susan Sontag

środa, 26 sierpnia 2015

Ile godzin dziennie pisarz pracuje

Ile godzin dziennie pisarz pracuje? To pytanie oczywiście postawiłem trochę po to, aby sprowokować do przemyślenia swojej postawy.
Osoba, która lubi coś robić, po prostu robi to w każdej wolnej chwili. Sprawia jej to radość, daje możliwość odcięcia się od rzeczywistości, chce rezultaty tego co robi przedstawić innym. Motywacje i cele są różne.
Jeśli jesteś osobą, która w pisaniu nie znajduje radości, która przymusza się do siedzenia przed komputerem i wymyślania zdań, to zastanów się dlaczego i po co to robisz. I czy warto w ogóle zajmować się czymś, co nie sprawia przyjemności, tylko jest jakimś rodzajem udręki.
W takim przypadku jest coś nie tak. Może zająć się czymś innym?
Oczywiście każdemu zdarzy się gorszy dzień, gdzie nie będzie mu się chciało pisać, choć wie, że powinien, bo postawił sobie za cel napisanie kilku czy kilkunastu stron dziennie.
Nie w tym problem, że czasami się nie chce, ale w tym, że cały czas czujesz, że pisanie cię męczy. Wtedy daj sobie spokój z tym zajęciem.
Stephen King proponuje, żeby każdy marzący o pisarskiej sławie, czytał i pisał od 4 do 6 godzin dziennie. Jeśli po przeczytaniu poprzedniego zdania złapałaś się za głowę – daj sobie spokój z pisaniem. Kto nie lubi czytać, nie powinien pisać. Kto nie lubi pisać, ten powinien przestać. Po co się męczyć?
A dlaczego tyle godzin poświęcać na czytanie i pisanie? No cóż, jeśli to są Twoje ulubione zajęcia, to nie będziesz mieć z tym problemu. Wręcz przeciwnie – nie będziesz czuć upływającego czasu i będziesz chcieć jeszcze.
Jeśli poważnie myślisz o pisaniu, lepiej posłuchaj rady Kinga…

„Mozolny program czytania i pisania, jaki zalecam – cztery do sześciu godzin dziennie – nie wyda się wcale mozolny, jeśli naprawdę lubicie czytać i pisać i macie talent.”

środa, 22 lipca 2015

Dobrze pisać to...

Dobrze pisać to znaczy 

czynić myśl widzialną.

Ambrose Bierce




Zobacz jak wydać książkę


ZAPISZ SIĘ NA DARMOWY FILM JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ JAK STWORZYĆ INFOPRODUKT:
Imię:
Adres email:

środa, 24 czerwca 2015

Ucz się stylu od dobrych pisarzy

Pisarze czytani, doceniani, nie tylko umieją dobrze pisać, ale również posiadają własny styl pisania. Taki, który odróżnia ich od innych dobrych pisarzy. Taki, dzięki któremu można zgadnąć, że dany tekst napisał ten, a nie inny autor. 
Styl pisarski nabywa się dzięki praktyce, czyli pisaniu wciąż i bez przerwy. Dzięki namysłowi nad tym, co i jak się pisze.
Niektórzy początkujący pisarze otrzymują od swoich czytelników informację zwrotną, że ich styl przypomina styl pisania jakiegoś znanego psiarza. 
Czy należy się tego wstydzić? Czy należy zrobić wszystko, aby „zgubić” taki styl przejęty od kogoś znanego?
Nie. W tym, że piszesz jak znany pisarz, nie ma nic złego. Pod warunkiem, że wzorujesz się na pisarzu dobrym, który po prostu pisze dobrze, a nie tylko rozpoznawalnym stylem. 
Uczenie się pisania polega przecież na tym, że uczymy się od lepszych od siebie. Co więcej, powinno się mieć taki wzorzec pisarza i nie tyle kopiować go, co uczyć się od niego i naśladować jego pisanie. To swoisty kurs pisarstwa, bo piszesz wtedy świadomie, a nie tylko to, co Ci przyjdzie na myśl.

"Możliwe, iż odkryjecie, że sami zaczniecie przyjmować styl, który szczególnie się wam podoba. Nie ma w tym nic złego."