OBEJRZY DARMOWY FILM JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ JAK STWORZYĆ INFOPRODUKT!

Imię:
Adres email:

środa, 30 marca 2016

OPOWIADACZ

   Kiedyś opowiadaczom historii przysługiwał status równy szamanom; czasem była to jedna i ta sama osoba. Opowiadacz musiał mieć charyzmę, otaczał go nimb tajemniczości. Wiedział, czuł, rozumiał więcej niż inni. Bywał nim podróżnik, wojownik bądź herold, który spędzał w osadzie jedną lub kilka nocy i opowiadał jakąś historię. Nie miało znaczenia, czy swoją – osobiście przeżytą, czy też zasłyszaną albo taką, której był niemym świadkiem. Ważne, aby tak zajęła słuchaczy, aż zapomną o własnym świecie i znajdą się w tym alternatywnym:
w samym jego środku. To opowiadacze gromadzili wszystkich członków plemienia przy ognisku, by w kręgu, wokół ognia, snuć swoją opowieść. Nie było jeszcze innych źródeł wiedzy o świecie, jedynie mówione (potem śpiewane, zwłaszcza na dworach książęcych i królewskich). To niezależnie od potrzeb i talentu opowiadającego narzucało przekazowi formę, kompozycję i długość, weryfikowane natychmiast reakcją słuchaczy. Opowiadacze przy ognisku obserwowali, co działa, a co nudzi, oraz tak modyfikowali tekst, by wciąż trzymać odbiorców w napięciu. To dlatego większość tych historii przetrwała do dziś. Późniejsze, zapisane już przekazy czerpią z tych doświadczeń pełnymi garściami. Gawędy miały różny charakter i temat, rozmaitych bohaterów, ale zwykle dotyczyły zdarzeń prawdziwych lub prawdopodobnych. Z czasem wokół opowieści narastała legenda, nie było wiadomo do końca, co jest faktem, a co już fabułą. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Opowiadacze dodawali od siebie szczegóły, koloryzowali, hiperbolizowali. Wszystko po to, by zbudować napięcie, by uczestnicy spotkania przy ognisku nie zasnęli z nudów. Nie groziło im to raczej, gdy mieli do czynienia z bohaterem, który relacjonowane przygody przeżył sam (prototyp narracji pierwszoosobowej), wzmagało to wiarygodność i pobudzało zainteresowanie. Zwykle opowiadano o sprawach i zdarzeniach niecodziennych: wielkiej, wiecznej miłości; dramatycznej, nierównej, a jednak wygranej walce; poświęceniu się bohatera w imię honoru itd. Wszystkie te historie miały na celu pokazanie ludziom, których codzienne życie biegło prosto, nawet prymitywnie, a przede wszystkim utartą koleiną, że obok nich dzieją się rzeczy wielkie i wspaniałe oraz że warto mieć zasady i się nimi kierować. A także uświadomienie, że każdy z nich któregoś dnia może zostać bohaterem.
Współcześni pisarze są spadkobiercami tej tradycji. Literatura, teatr, ustny przekaz baśni – wszystkie te sztuki łączy słowo oraz chęć podzielenia się nim z innymi. Homo sapiens od zwierząt odróżniają: pamięć, umiejętność kojarzenia faktów i przekazywanie tradycji. Wyrośliśmy z bajek i baśni, które opowiadały nam kiedyś matki, babcie czy guwernantki. Potem polonistki zmuszały nas do czytania lektur obowiązkowych (szczęście sprzyjało tym, którzy mieli wspaniałe nauczycielki, a samo czytanie i rozmowa o dziełach sprawiały przyjemność, nie zaś były torturą). Ale nawet w tych, dla których czynem heroicznym było zapoznanie się ze streszczeniem fabuły, zostało i kołacze się „ziarno opowieści”, czyli to, o co w niej chodziło. Bo każda dobrze opowiedziana historia takie posiada. Nie ma historii błahych. Są tylko źle opowiedziane.
   Religie to kopalnie archetypów i rozwiązań dramaturgicznych, na których pisarze powinni się uczyć. Nie trzeba czytać codziennie Biblii (choć zawierają się w niej niezliczone historie, motywy i symbole, z których możemy czerpać). Samo mieszkanie w kraju, gdzie większość obywateli to chrześcijanie, sprawia, że gros opowieści biblijnych znamy wraz z ich morałem i symboliką postaci. Także mity greckie i rzymskie, mitologia afrykańska czy indyjska są tak głęboko zakorzenione w naszej percepcji świata, że nieświadomie posługujemy się używanymi w nich metaforami, związkami frazeologicznymi czy symbolami na co dzień. Każdy wie, co to jest kamień Syzyfa, nić Ariadny, miecz Damoklesa. Znamy finał rozgrywki Królowej Śniegu z Gerdą, wiemy, jak Dawid pokonał Goliata, dlaczego Ikar musiał zginąć i jak Kopciuszek o czystym sercu dziewicy i sprycie sroczki rozkochał w sobie księcia. Umiemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rósł nos Pinokia i jak zmyślny Szewczyk przechytrzył smoka. To wszystko jest dla nas w większym lub mniejszym stopniu oczywiste, w zależności od poziomu ciekawości świata i wrażliwości, bo nie od intelektu czy zdobytych certyfikatów. 
   W związku z tym teoretycznie pisarzem może być każdy. Także człowiek, któremu nie udało się zdobyć wykształcenia, lecz ma bagaż doświadczeń, przeczytał niejedną książkę i czuje nadmiar bodźców ze świata. Konieczna jest jednak znajomość opowiedzianych już historii, które przetrwały wieki, modyfikowane bądź nie, adaptowane na nowo przez kolejnych twórców. By pisać, nie trzeba kończyć żadnej szkoły, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku zgłębiania wiedzy, poszukiwania, czyli po prostu świadomego życia. Opowiadać znaczy tak naprawdę nauczać, zmuszać do refleksji, budzić emocje. Właściwie każdy wrażliwy człowiek to umie. Być może także i ty potrafiłbyś się zająć snuciem opowieści. Ich zapis wymaga jednak posiadania stosownego warsztatu, a ten można i należy doskonalić całe życie. 
   Opowieści otaczają nas każdego dnia. Dziennikarze dostarczają kolejnych, wprost idealnych do obróbki fabularnej. Reporterzy szukają newsa – nowych, świeżych wiadomości. Pisarz wie, że prawie każda z nich to fascynujący temat, że w większości kryje się wspaniała (straszna, wzruszająca, oburzająca lub nieprawdopodobna) historia. By stała się opowieścią, ktoś musi wynieść ją poza wymiar zdarzenia i nadać jej znaczenie uniwersalne, zrozumiałe dla czytelników na całym świecie.
Zadaniem pisarza nie jest bowiem dokładne odtworzenie tego, co się stało. Tym zajmie się historyk lub reporter. Pisarz dostrzega w prawdziwym zdarzeniu archetyp – niezwyczajność, nieprawdopodobieństwo, czasem magię. Powinien tak zbudować opowieść, by czytelnik czuł, że to mogłoby się zdarzyć, nie zaś, że zdarzyło się naprawdę. Czytelnicy książek nie potrzebują dowodów. Wystarczy im, że historia jest prawdopodobna. Szukają w książkach nie samych zdarzeń, ale znaczeń tych zdarzeń: filozofii, metafizyki, baśni – przekazu uniwersalnego, który przyda się każdemu z nas, a nie tylko jednej konkretnej osobie. Powieściopisarze nadają swoim postaciom imiona, ale bohaterem opowieści jest po prostu człowiek, któremu mogą przytrafić się bardzo różne przygody. 
   Człowiekowi do życia nie wystarcza jedynie zabezpieczenie materialne i zaspokojenie potrzeb fizjologicznych. By dobrze funkcjonować intelektualnie i emocjonalnie, chce słuchać historii. Chce całych opowieści, a nie tylko wierzchołka góry lodowej, czyli kilkuminutowej informacji w wiadomościach.
Chce znać genezę, przebieg i konsekwencje zdarzeń. Chce zrozumieć, co się wydarzyło, przejąć się tym, przeżyć do głębi. Jak w bajkach – potrzebuje morału i wyraźnego wskazania, jak poprawić swoje życie emocjonalne. 
   Niektórzy twierdzą, że opowieści mają moc uzdrowicielską. Zgadzam się z tym całkowicie. Jak pisze C.P. Estés, są jak delikatny tatuaż na ciele tych, którzy je przeżyli. To nasze duchowe dziedzictwo. Wartość intelektualna baśni nie ma tak wielkiego znaczenia jak ich prastara mądrość, duchowość oraz pochwała dobra, która winna płynąć z opowieści, by ta leczyła naprawdę. Gdyż wszelkie choroby biorą swój początek ze złych emocji.
Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

środa, 16 marca 2016

Cele tworzenia historii


Kiedy jakieś zajęcie przychodzi do nas,

  musimy na nie przystać,

  kiedy jakieś rzeczy przychodzą do nas,

  musimy zrozumieć je od podstaw.

 

   Mistrz Lao-Tsy

To nieprawda, że opowieści znajdują się na samym końcu potrzeb człowieka. Ci, którzy tak twierdzą, są w błędzie. Nawet osoby, które czytanie książek zakończyły na edukacji szkolnej, są nasycone historiami – opowiedzianymi lub dopiero czekającymi na opowiedzenie. Przez słowo „opowieść” rozumiem nie tylko książki, bajki czy reportaże prasowe, ale w dzisiejszych czasach także opowieści wizualne: filmy, seriale telewizyjne (to współczesny odpowiednik XIX-wiecznej powieści – w funkcji i konwencji opowiadania). To właśnie dzięki opowieściom tworzymy wspólnotę, uczymy się zasad funkcjonowania, przeżywamy to, czego pragniemy, o czym marzymy, a także oswajamy się z tym, czego się boimy bądź z czym nie mamy odwagi zmierzyć się w realnym życiu.

 

   CELE TWORZENIA HISTORII

 

   1. Pozwala na rozumienie symboli przez ludzi tej samej lub odrębnej kultury – tworzy wspólnotę ludzką.

 

   2. Nadaje sens życiu (bo nie tylko chlebem, komórką i nowym autem człowiek żyje).

3. Stwarza kulturę na nowo.

 

   Waga i potrzeba opowiadanych historii będzie coraz większa. Zwłaszcza w krajach domniemanego dobrobytu materialnego, gdzie biegniemy, zamiast żyć zgodnie z naturalnym rytmem natury. Rosnąca liczba piszących i wydających książki wyraźnie wskazuje, że nie wystarczają nam szybkie informacje w telewizji i prasie. W dobie internetu i kultury obrazkowej pojęcie czasu stało się względne. Ale tylko pozornie jest dla człowieka lepiej, jeśli wszystko dzieje się szybciej. Tak naprawdę większość ludzi żyje bezrefleksyjnie, skupiając się na zarabianiu pieniędzy – współczesnej walce o przetrwanie. Tym bardziej potrzebują oni opowieści, by poruszeni losem bohaterów zatrzymali się i zastanowili nad własnym życiem, przyszłością świata oraz swoich dzieci. Z kolei w miejscach, gdzie szaleje wojna, szerzą się bieda i choroby, opowieści wciąż pełnią rolę podstawową – podnoszą na duchu, po prostu pomagają przetrwać.


Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>> 

środa, 2 marca 2016

Historie

„Niektórzy uważają, że to historie wybierają nas, kiedy do nas przychodzą. Pokażę ci, jak, jak ich szukać, bo one są wokół. Trzeba mieć tylko otwarte oczy , serce i trochę odwagi, by po którąś z nich sięgnąć i o niej mówić.”
Każdy rozdział składa się z części teoretycznej i ćwiczeń; możesz je wykonywać bądź nie. Jeśli jesteś na początku pisarskiej przygody, radziłabym przejść je sumiennie. Sprawy najważniejsze znajdziesz w podsumowaniu każdego rozdziału. Dorzucę też kilka uwag, jak działa system wydawniczy i jak przygotować książkę do druku. Jeśli przejdziesz kurs sumiennie, skończysz ją i zapragniesz opublikować. 
   Podaję ci też zestaw lektur, ale przede wszystkim czytaj klasykę. Ponadto Biblia, bajki, legendy i mitologie. To zestaw obowiązkowy. Moi studenci znają je lepiej ode mnie. Większość tych historii nie jest ci obca, ale dla odświeżenia warto przejrzeć je ponownie. Zdziwisz się, jak wiele z nich jest bliskich temu, co sam chciałbyś opowiedzieć. Nie martw się. Nie grozi ci plagiat, jeśli, rzecz jasna, nie zamierzasz popełnić go świadomie. Opowiadamy wciąż te same historie. Gozzi policzył, że używamy stale tylko trzydziestu sześciu sytuacji tragicznych, Gérard de Nerval uszczuplił je do dwudziestu czterech, wszystkie one zaś wywodzą się z siedmiu grzechów głównych. Tymczasem na świecie rocznie wydaje się setki tysięcy dzieł. I każda z tych książek opowiada inną historię. Nie miej złudzeń, nie wymyślisz niczego poza tym, co już było. Masz jednak bardzo wiele narzędzi, by sprawić, że twoja opowieść będzie nowatorska dzięki formie, narracji lub pomysłowi. Przede wszystkim różnić się będzie od innych, bo opowiadasz ją właśnie ty. Transponujesz ją przez siebie, jesteś filtrem danych i patrzysz subiektywnie. Zapamiętaj raz na zawsze: w pisaniu nie ma obiektywizmu. Coś takiego nie istnieje. I to jest właśnie piękne. Zawsze będzie to TWOJA OPOWIEŚĆ.
 
 
„Opowiadamy wciąż te same historie. Jest tylko 36 struktur dramaturgicznych. Ale twoja i tak będzie inna, nowatorska, zachwycająca. Bo to zawsze będzie twoja opowieść.” 
Maszyna do pisania - Katarzyna Bonda. Całość tutaj>>>