OBEJRZY DARMOWY FILM JAK NAPISAĆ KSIĄŻKĘ JAK STWORZYĆ INFOPRODUKT!

Imię:
Adres email:

środa, 24 sierpnia 2016

Zasady pisania tekstów naukowych


Zasady pisania tekstów naukowych Beata Stępień ZOBACZ>>>


 
Podstawy pisania tekstów naukowych 1.1. Prawdy i mity o naukowym pisaniu Wielu z nas wydaje się, że umiejętność pisania jest darem danym niektórym w prezencie, podczas gdy ci nim nieobdarzeni męczą się, aby przekazać czytelnikowi swoje myśli. Tak nie jest. Pisanie, zwłaszcza naukowe, jest rzemiosłem, pracą do wykonania i jej jakość, tempo oraz rezultaty zależą od kilku czynników:

• nastawienia do procesu pisania (patrz pkt 1.1.1); 

• pracy włożonej w przygotowanie (patrz pkt 1.1.2); 

• dotychczasowego doświadczenia, kompetencji i cech osobowości, jako składowych warsztatu pisarza (patrz pkt 1.1.3). Nawet dla tych, którzy uchodzą za utalentowanych, pisanie nie jest jedynie radosnym przelewaniem na papier twórczych olśnień. To praca jak każda inna i jeśli nauczymy się, jak się do niej przygotować, z jakich metod i narzędzi korzystać, tym mniej czasu będziemy poświęcać na jej sprawne wykonanie i tym lepsze otrzymamy rezultaty.  I tutaj przyszła pora na pozornie złą wiadomość. Umiejętnego pisania tekstów, jak każdego rzemiosła, uczymy się poprzez ćwiczenie pisania przy użyciu stale wzbogacanego warsztatu. Styl pisarstwa naukowego ewoluuje, zmieniają się narzędzia, których używamy, powstają nowe formy wypowiedzi, dochodzi do zmian w metodologii. Warto więc założyć, że doskonalenie pisania trwa cały czas – aż do momentu zakończenia pisania. 

1.1.1. Nastawienie do procesu pisania

Zanim przystąpiłam do pisania tej książki, przeczytałam wiele na temat zagadnień, jakie w niej omawiam. Zrobiłam to z przyjemnością, choć nie zawsze to, co czytam zawodowo, inspiruje mnie i cieszy. Zawarte w książkach i artykułach obserwacje na temat pisania uzmysłowiły mi, że nie pisałam dobrze (choć wydawało mi się, że potrafię) i że nie lubiłam pisać tekstów naukowych.  Wielu z nas – pomimo że robimy to niemal na co dzień – podchodzi do pisania jak do wizyty u dentysty; zdajemy sobie sprawę, że to konieczne, ale świadomość potencjalnego bólu nie napawa radością i optymizmem. Podobnie jest z pisaniem: wiemy, że musimy wykonać tę pracę, ale boimy się, że:

• spędzimy długie wieczory, poprawiając wielokrotnie każde zdanie, które i tak nie odda w pełni tego, co chcemy przekazać; 

• spotka nas miażdżąca krytyka lub wymowna, złowróżbna cisza ze strony audytorium po wygłoszeniu referatu; 

• recenzja, jaką otrzymamy, zdyskredytuje nasze dzieło i przeczytamy, że recenzent w swojej wieloletniej karierze naukowej nie spotkał się jeszcze z tekstem obarczonym taką liczbą – i to tak poważnych – błędów połączonych z jawną ignorancją autora/autorki. Opisane lęki przeszkadzają nam w wykonywaniu pracy. Aby nie dopuścić, żeby nasze obawy stały się rzeczywistością, warto na początek porzucić dywagacje o potencjalnie zgubnych skutkach twórczych wysiłków. Działania autodestrukcyjne, poza ćwiczeniami wyobraźni, nic nie wnoszą, a jedynie oddalają nas od celu, jakim jest zawarcie mądrej treści w zgrabnej formie.  Becker w swoje książce Warsztat pisarski badacza opisuje, jak powszechne jest niechętne nastawienie do pisania przejawiające się wykształceniem rytuałów związanych z pisaniem. Odwlekamy tę czynność, bo wydaje się nam, że bez zaopatrzenia się w mieszankę studencką i czekoladę czy umycia okna w salonie nic twórczego i błyskotliwego z siebie nie wykrzeszemy. Wykonując przedwstępne rytuały, wierzymy, że tym razem nasza praca „wykona się” bezboleśnie i szybko. Efekty pisania są jednak dokładnie takie same, jak bez ceremoniałów, tyle że straciliśmy czas.  Mitologizacja procesu pisania działa równie destrukcyjnie, jak negatywne autoprojekcje.  Można doszukać się pozytywów w utrwalaniu przedpisarskich rytuałów (dzięki temu mamy posprzątany dom lub zapasy jedzenia). Sugeruję jednak pozbyć się tych przyzwyczajeń na rzecz efektywnego pisania. Aby nasze wysiłki były skuteczne, potrzebne będzie jednak poświęcenie czasu i energii na właściwe zorganizowanie warsztatu. 

1.1.2. Przygotowanie do pisania

Przygotowanie to zwiększenie prawdopodobieństwa sukcesu.  Czytelniku, ile razy zdarzyło Ci się postanowić, że od jutra będziesz codziennie, przez następne trzy miesiące, pisać od trzech do pięciu stron tekstu? Słyszałam zbyt wiele takich deklaracji (cudzych i własnych), które kończyły się ich niedotrzymaniem. Postanowienia z grupy „od jutra” są powszechnymi, niebezpiecznymi iluzjami, którym ulegamy. Mają zwodniczy urok, przed ich realizacją wydają się całkiem możliwe do wykonania, bo przecież poprzedziliśmy je kalkulacjami:

• podzieliliśmy pożądaną/przeciętną objętość dzieła przez liczbę dni, jaka nam została do jego oddania; 

• dodaliśmy czas na korektę i edycję; 

• dorzuciliśmy parę dni na oczekiwanie na recenzję roboczej wersji; 

• doliczyliśmy dla bezpieczeństwa np. tydzień na odpoczynek. Powzięcie decyzji o systematycznej realizacji pisarskiego celu pozwala nam myśleć, że jesteśmy zorganizowaną, odpowiedzialną jednostką, która dokonała dokładnych obliczeń, rozpisała zadania, wytyczyła cele cząstkowe i już od jutra przystąpi do realizacji tego misternego planu, który – ku naszemu szczeremu zdziwieniu – okazuje się zbyt restrykcyjny. Wygodną cechą planu „od jutra” jest duża elastyczność: z upływem czasu zwiększamy w nim liczbę stron, które mamy napisać w ciągu dnia, i stopniowo skracamy czas na korektę i odpoczynek. W końcu postanawiamy nie dawać nikomu tekstu do przeczytania i skomentowania bądź też – w przypadku pracy doktorskiej – uznajemy, że nasz promotor nie ma własnego życia i ochoczo porzuci wszystkie nieistotne sprawy, jakimi się dotychczas zajmował, na rzecz całodobowej lektury naszego dzieła. Nie znam wielu osób, które każdorazowo po takich postanowieniach, codziennie wypełniały plan napisania kilku stron dziennie i po trzech miesiącach wstały od biurka, dzierżąc w dłoni gotowe, mądre, spójne i stylowe pisarsko dzieło. Rzadko tak bywa, a dzieła – niestety – nie chcą pisać się same. Wdrożenie poniższych wskazówek w życie jest trudne, ale przynosi pożądane rezultaty w postaci, jeśli nie dobrych, to przyzwoitych tekstów naukowych napisanych na czas.  Wytyczanie celów, dzielenie dużego zadania badawczego na mniejsze, obliczanie czasu potrzebnego na realizację zadań cząstkowych itd. ma nie tylko wartość terapeutyczną, ale jest też przydatne, bo zbliża nas do osiągnięcia celu. Polecam takie działanie, ale… Odradzam pisanie bez przygotowania. Postanowienia o codziennym pisaniu mają szansę się ziścić wtedy, kiedy wiemy, o czym i jak pisać. Nie piszmy, zanim nie uporządkujemy, co chcemy przekazać czytelnikowi. Brak przygotowania, w postaci uzyskania odpowiedzi na poniższe pytania, skutkuje tym, że proces pisania się wydłuża i przynosi mierne rezultaty.

Przed pisaniem ustal:

• O czym ma być tekst?

 Jaki jest problem? Jak brzmi ten problem w jednym zdaniu? 

 Dlaczego to jest problem? 

 Co myślą inni na ten temat? 

 Co ja myślę? Kiedy się zgadzam, a kiedy mam inne zdanie? 

• Jaki jest cel tego tekstu? 

 Czy ma pokazać dany wycinek rzeczywistości z określonej perspektywy? Jeśli tak, to po co? 

 Czy ma zaprzeczyć jakimś ustaleniom, poglądom? 

 A może ma coś odkryć? Opisać nieznane dotąd cechy, jakieś związki, relacje? 

 Czy ma porządkować dany obszar? 

 Czy cel wynika z problemu badawczego? Jeśli nie, zmień problem lub cel.   Jak brzmi mój cel w jednym zdaniu? Czy wskazuje na to, co ma być efektem moich rozważań? 

 Czy mam jakieś założenia, tezy, hipotezy, które chcę udowodnić, zweryfikować? 

• Jak zrealizować cel, rozwiązać problem?   Jakie teorie naukowe, koncepcje będą przydatne do rozwiązania problemów badawczych?

 Jakie są związki logiczne pomiędzy tymi koncepcjami? Czy się uzupełniają, wykluczają? Dlaczego tak jest? 

 Jakie metody badawcze są potrzebne? Dlaczego takie? Czy będą optymalne; trafne i rzetelne? Jakie mają zalety, wady, ograniczenia, zastosowanie itd.? 

• Jak ułożyć myśli w jeden spójny, logiczny układ? 

 Jakie elementy, obszary składają się na problem? 

 Jakie elementy, części muszę opisać, rozwiązać, żeby osiągnąć cel? 

 Jakie są związki pomiędzy tymi elementami? 

 Co jest przesłanką, co danymi, a co wynikiem rozważań? Udzielając odpowiedzi na te pytania, możemy być gdziekolwiek i robić cokolwiek z jednym zastrzeżeniem: warto później te przemyślenia spisać i uporządkować (np. w postaci map, a później ram koncepcyjnych, schematów analitycznych itd. – patrz rozdz. 3, aneks), aby je później wykorzystać podczas pisania. Odpowiadanie jest w istocie dużo ważniejsze i bardziej czasochłonne, niż sam proces pisania. Wymaga też zgromadzenia, przeczytania i klasyfikacji odpowiedniej literatury, a często i przygotowania badań empirycznych. Jeśli właściwie przemyślimy, dlaczego, o czym, dla kogo piszemy tekst oraz jakimi metodami i w jakim układzie chcemy rozwiązać nasz problem badawczy, możemy przystąpić do pisania. W trakcie pracy pomocne jest też wcześniejsze przemyślenie, o czym zamierzamy pisać. Plany o codziennym pisaniu przez długi okres nie są realizowane głównie dlatego, że pomiędzy pisaniem kolejnych części tekstu potrzebujemy czasu na zebranie informacji czy ułożenie myśli.  Załóżmy, że plan działania związany z pisaniem powstał już po uzyskaniu odpowiedzi na powyższe pytania i zaczynamy jego realizację. Zasiadamy do biurka z zamiarem napisania kilku stron. Przelewamy na papier kilka zdań, po czym – w ramach dbałości o jakość dzieła – postanawiamy przeczytać to, co napisaliśmy. Wnioski po takiej lekturze bywają różne, ale dość często kończą się próbami poprawienia naszego tekstu. Efektem jest mniejsza liczba stron, niż zakładaliśmy i dłuższe siedzenie przy biurku.  Poprawki czynione tuż po napisaniu fragmentu tekstu są najczęściej nieefektywne; marnujemy czas na wykonywanie pracy, co do której nie mamy potrzebnego dystansu, stąd niezadowalający rezultat. Korekta tekstu jest niezbędna; należy poświęcić na nią więcej czasu niż na pisanie (o ile jest to efektywne pisanie). Aby była skuteczna, między skończeniem pierwszej wersji tekstu a rozpoczęciem pracy nad korektą musi upłynąć trochę czasu. Możemy wtedy nabrać dystansu do dzieła, przemyśleć pewne kwestie i pozbyć się emocji związanych z przywiązaniem do ciężko przelanych na ekran słów, fraz i zdań. Dzięki takim korektom można znacząco poprawić treść, układ i formę dzieła (patrz podrozdz. 1.2).

Kolejnym błędem, jaki popełniamy podczas godzin spędzonych nad przygotowaniem tekstu, jest jednoczesne pisanie i poszukiwanie bibliografii. Kończy się to bałaganem na biurku (jeśli preferujemy czytanie drukowanych tekstów innych autorów) lub zmarnowaniem czasu na otwieranie i zamykanie kolejnych plików przy jednoczesnej mniejszej, niż zakładaliśmy, objętości napisanego tekstu.  Poszukiwanie cytowań zajmie mniej czasu, jeśli czytając publikacje, będziemy robić notatki lub „wyklejać” części tekstu do plików, które nazwiemy w określony sposób. Podczas pisania warto po prostu zaznaczyć miejsce na dodanie bibliografii, wstawiając w tekst znak, symbol lub słowo, które potem będziemy w stanie rozszyfrować. 

1.1.3. Warsztat piszącego badacza – organizacja pracy

Pisanie to praca i wymaga nie tylko przekuwania myśli w tekst, ale też ciągłego doskonalenia metod i narzędzi pomocnych w jego tworzeniu. Dobre przygotowanie to więcej niż połowa sukcesu, a jego kwintesencję oddaje cytat z Norwida.  „Pracować musisz” – głos ogromny woła, Nie z potem dłoni twej, lub twego grzbietu, (Bo prac początek, doprawdy, jest nie tu): „Pracować musisz z potem twego CZOŁA!”  C.K. Norwid, Praca Na przygotowanie tekstu składają się zbieranie, analiza, synteza i organizacja informacji, przeplatane sesjami wewnętrznej burzy mózgu lub twórczymi spotkaniami, których celem jest porządkowanie głównych myśli. Wypracowanie koncepcji tekstu naukowego lub badania może (i powinno) odbywać się z dala od komputera, do którego i tak będziemy musieli usiąść, aby spisać nasze wstępne przemyślenia czy narysować logiczny zarys, schemat artykułu, pracy doktorskiej, rozdziału monografii itd.  Sainani twierdzi, że przygotowanie pracy naukowej związanej z tekstem zajmuje około 70% całego czasu, a jedynie 10% to czas poświęcony na pisanie pierwszego draftu. Pozostałe 20% to czas potrzebny na korektę i rewizję tekstu. Te szacunki są bardziej postulatami, do których należy dążyć, niż odzwierciedleniem rzeczywistości, w ramach której czas na korektę i rewizję zbyt często zostaje skracany przez odkładanie pisania na jutro.  Osiągnięcie tych proporcji zwiększa wdrażanie w życie następujących wskazówek:

• nie pisz i nie zbieraj informacji jednocześnie, 

• zbierz informacje i logicznie je uporządkuj PRZED PISANIEM, 

• opracuj swój własny system zbierania i organizacji danych, 

• stwórz logiczną mapę/plan swojego tekstu, zanim usiądziesz do pisania. Aby stworzyć taką mapę: pogrupuj podobne myśli, a następnie poukładaj je (przed napisaniem) w logiczną całość. Nie każ swojemu czytelnikowi samodzielnie poszukiwać odpowiedzi w różnych fragmentach tekstu; spróbuj poprowadzić go za rękę przez sposób Twojego myślenia. Żeby to zrobić, musisz wiedzieć, po co i kiedy przekażesz czytelnikowi daną informację.  Jak grupować myśli i konstruować kolejne części tekstu?

• Wymień wszystkie argumenty świadczące o jakimś zjawisku (np. w kolejnych dwóch paragrafach, podrozdziałach) – dlaczego tak jest, co wiadomo: od ogółu do szczegółów – synteza wiedzy. 

 Podaj kontrargumenty przeczące danemu zjawisku (np. w kolejnych dwóch paragrafach, podrozdziałach): czego nie wiadomo, co jest niejasne, gdzie są sprzeczności, luki, niespójności; od najmocniejszych do najsłabszych argumentów – przeprowadź syntezę argumentów.

Dyskusja – omów poglądy Twoje i obce na temat sprzeczności, niewystarczająco dobrze opisanego zjawiska itd. w kolejnej części pracy (np. dwa paragrafy) – analiza. Po sporządzeniu mapy uporządkowanych myśli przychodzi pora na opracowanie pierwszej wersji tekstu (draftu). Celem stworzenia pierwszej wersji nie jest uczynienie jej ostateczną. Piszemy ją po to, aby zebrać wszystkie myśli i fakty znajdujące się na mapach i schematach analitycznych w jedną, w miarę logiczną i spójną całość (o tym w rozdz. 3). Naszym zadaniem jest wyprodukowanie w miarę poprawnych gramatycznie zdań: nie muszą być piękne, mają jedynie oddawać to, co myślimy na dany temat. Piszemy prosto, nie zastanawiamy się za długo nad stylem. W zdaniach zawieramy główny sens tego, co chcemy przekazać, i nie dążymy do perfekcji.  Pora na dbanie o detale nadchodzi wraz z korektą. Przydatnym okazuje się przeczytanie na głos tego, co napisaliśmy. Mózg pracuje inaczej, kiedy słyszymy tekst, niż kiedy tylko cicho czytamy. Poprawianie przychodzi wtedy łatwiej, a zdania nabierają naturalnego szyku. W ramach korekty pozbywamy się też zbędnych fraz i słów. Wymaga to jednak nabrania dystansu do tego, co właśnie w pocie czoła przelaliśmy na papier. Wyrzucanie zbędnych słów, zamiana strony biernej na czynną, pozbywanie się nudnych czasowników i karkołomnych konstrukcji to konieczność; dzięki temu ratujemy cenne myśli, pozbawiając je słabej formy (o zabiegach poprawiających formę tekstu patrz rozdz. 3). Dokonując korekty, warto postawić się w pozycji czytelnika: fragment, nad którym spędziliśmy kilka godzin, może okazać się cenny tylko dla nas, podczas gdy czytelnik uzna go za zbędną dygresję, odwracającą jego uwagę od głównego wątku. Mając na uwadze odbiorcę tekstu (bo przecież dla niego piszemy), rozsądnym zabiegiem jest danie swojego tekstu do przeczytania innym, zanim wyślemy go do wydawcy lub przekażemy promotorowi. Nie muszą to być osoby znające zagadnienie. Nawet bez szczegółowej wiedzy na temat opisywanego obszaru czytelnik powinien łatwo zidentyfikować cel i znaczenie tekstu, jego główną wartość dodaną i główne konkluzje. Po lekturze powinien uznać, że układ tekstu zapewnia mu nie tylko odnalezienie tych elementów, ale przekonuje go do tego, że tekst jest ważny, potrzebny, o on odnosi wrażenie, że konkluzje są trafne. Jeśli zdecydujesz się na przekazanie swojego tekstu do wstępnej oceny komuś znajomemu, zapytaj, które części były najtrudniejsze do przeczytania lub najmniej zrozumiałe i popraw je. Potraktuj poważnie każdy komentarz, nawet jeśli wyda Ci się nietrafiony: skoro ktoś odniósł takie wrażenie, to podobnych odczuć może być więcej.  Przy okazji obarczania innych koniecznością czytania naszych tekstów: sugeruję obciążać tym zadaniem ludzi spoza kręgu naszych zdeklarowanych adoratorów lub najbliższej rodziny. Najlepszym czytelnikiem będzie ktoś, kto nas zna, ale nie żywi do nas ciepłych uczuć w dawce nakazującej powstrzymywanie się od cierpkich komentarzy.  Korekta dotyczy: 

• sprawdzenia, czy nasze dzieło ma cechy tekstu naukowego (patrz podrozdz. 1.2); 

• poprawienia wszystkich niedoskonałości; 

• dokonania właściwej edycji technicznej według wymaganego stylu wydawcy (marginesy, cytowania, bibliografia, rysunki, tabele itd.); 

• sprawdzenia interpunkcji, literówek itd.; 

• sprawdzenia kompletności bibliografii. Obok właściwej organizacji pracy, pisarską formę wzbogaca czytanie dobrych tekstów i zapamiętywanie nie tylko ich treści, ale też stylu. Nie radzę go jednak kopiować – to zazwyczaj przynosi mierne rezultaty, a tekst staje się niespójny. Lepiej rozwijać i szlifować własny, zamiast kopiować cudzy styl.  Warto zwracać też uwagę na to, jak wygląda kompozycja dobrego tekstu, jaka np. składnia nam się podoba, jak rozłożone jest „napięcie” w tekście naukowym. Choć w ramach podrozdziału 1.2 nie było o tym mowy, to dobre teksty naukowe są zbudowane jak ciekawie opowiedziane historie przy zachowaniu wszystkich cech pisarstwa naukowego. W wielu fragmentach zaskakują czytelnika celnymi spostrzeżeniami, ale pozwalają też odetchnąć, przygotowując odbiorcę na kolejną umysłową atrakcję.
ZOBACZ CAŁOŚĆ: