„W
życiu zdarzają się dwie tragedie. Kiedy nie dostajemy tego, czego pragniemy. I
kiedy to dostajemy.”
Oscar
Wilde
Przede
wszystkim – zastanów się: dlaczego chcesz napisać książkę? Co chcesz osiągnąć w
ten sposób? Sławę, pieniądze, rozgłos? A może po prostu samą satysfakcję?
Pragniesz zostawic po sobie ślad, chcesz, by ludzie o Tobie pamiętali, by Twoje
słowa przetrwały dłużej niż Twoje życie? To ważne, by wiedzieć, co Cię motywuje
tak naprawdę do pisania.
Same
pieniądze to słaba motywacja. Jeśli zamierzasz zostać pisarzem tylko po to, by
na tym zarabiać, lepiej od razu sobie odpuścić. Czytelnicy wyczują, że to, co
piszesz nie jest szczere, a jedynie obliczone na zysk. Niezależnie od tego, czy
tworzysz poezję, prozę fabularną czy poradniki. To, co piszesz powinno wypływać
z serca, być szczere, a Ty jako piszący musisz w to wierzyć. W przeciwnym
wypadku będziesz oszukiwać siebie i innych.
Jak
pisać, by napisać? To pytanie zadaje sobie z pewnością każdy, kto postanowił
sięgnąć po pióro.
Jedno
jest pewne: by napisać, trzeba pisać. Najlepiej regularnie, codziennie,
narzucając sobie dyscyplinę. Rutyna po-może Ci się zorganizować, nadać pracy
pewien rytm. Problem jednak w tym, że może pozbawić piszącego pasji. To prawda.
Tego z pewnością się obawiasz, dlatego wolisz nie kusić losu i w ogóle nie
zasiadasz do pisania, prawda? Po co zabijać pasję tworzenia codzienną rutynową
harówką? Lepiej i bezpieczniej czekać na przyjście natchnienia… A co jeśli
natchnienie nie nadejdzie nigdy? Albo pojawi się w momencie, gdy nie można z
niego skorzystać? Przepadnie, obrazi się i już nie wróci. A Ty nabawisz się
tylko niepotrzebnych frustracji i kompleksów: miałem/miałam zostać pisarzem,
ale nie było czasu, warunków, możliwości, okazji… Bla, bla, bla. Kogo chcesz
oszukać? Chyba tylko siebie, a to najbardziej perfidne z oszustw.
Co
więc zrobić, by do tego nie dopuścić? Jak pisać każdego dnia, ale nie stracić
ochoty do tworzenia i tak zwanej Weny (najbardziej kapryśna bogini na świecie)?
Najlepiej
stosować tak zwany płodozmian. Gdy jesteśmy zmęczeni pisaniem wiekopomnej
powieści, zajmijmy się pisaniem czegoś innego: na przykład bloga, opowiadania
na zupełnie inny temat, artykułu, pracy naukowej, wiersza. Czegokolwiek. Byle
nie przestawać pisać. Nawet jak ręka zaczyna omdlewać. Na to też jest sposób –
zmień rękę. Stukaj w klawiaturę drugą… Pomyśl o tych, co nie mają rąk, a
używają komputerów palcami stóp, patyczkami włożonymi w usta. Jak wiele masz
szczęścia – możesz pisać jak chcesz i kiedy chcesz. Nie tłumacz się więcej, że
nie skończyłeś/skończyłaś tekstu, bo „bolała cię rączka”.
Do
pisania trzeba się przyzwyczaić. Więcej: należy się od niego uzależnić,
wykształcając w sobie nawyk pisania. Regularnie. Codziennie. Najlepiej o
stałych porach. Tak, to niełatwe. Jest przecież tyle spraw do załatwienia:
szkoła, praca, dom, zakupy, znajomi, rozrywka, Internet, telewizja. Mnóstwo
rzeczy, które odciąga od nadrzędnego celu, jakim jest pisanie. A przecież tak
bardzo chcesz być pisarzem. Mówisz sobie: zacznę pisać na serio jak tylko skończę
szkołę. Ale potem znajdujesz pracę, zakładasz rodzinę i tego czasu na pisa-nie
robi się jeszcze mniej, niż było go w szkole. Popadasz w coraz większą
frustrację. Mijają lata, a Ty nadal nie masz na koncie honorarium z
wydawnictwa. Nadal Twoja książka nie stoi na półce w księgarni. Nadal nikt o
Tobie nie słyszał. No tak, ale przecież na pisanie nie ma czasu. Bzdura.
Co
ja właściwie piszę?
„Ja
nie pojmuję natchnienia jako stanu łaski czy też boskiego podmuchu. Według mnie
jest to pogodzenie się z tematem dzięki wytrwałemu dążeniu do opanowania go.
*...+ autor stanowi siłę napędową tematu i odwrotnie. *...+ znikają wszelkie
przeszkody, wszystkie konflikty zostają usunięte i człowiekowi przychodzą do
głowy rzeczy, o których mu się wcześniej nie śniło. Wtedy nie ma w życiu
lepszej rzeczy niż pisanie.”
Gabriel
García Marquez
Co
ja właściwie piszę? To, wbrew pozorom, częsty problem początkujących pisarzy –
nie tylko nie wiedzą O CZYM, ale i CO piszą. Czy to powieść, czy tylko
opowiadanie, a może nowela? Nie, raczej minipowieść… A może jeszcze coś
inne-go? Nowy gatunek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz