„Skąd
bierze się moja pokora? A stąd, że zasiadam do stawiania znaczków na papierze w
nadziei, że coś wyrażę, umiem na tym spędzać całe dnie, ale kiedy postawię
kropkę, widzę, że nie wyraziłem nic.”
Czesław
Miłosz
Wielu
twórców przeżywa ten sam problem: skąd brać pomysły? Gdzie ich szukać? Bo
przecież wszystko już było, wszystkie pomysły zostały wyczerpane, miłość
opisana po wielokroć, zbrodnie omówione we wszelkiej postaci, wojna dawno się
skończyła…
O
czym więc pisać, skąd czerpać inspiracje?
Dlaczego
nie z gotowych tekstów kultury? Baśni, podań, legend, opowieści zasłyszanych na
ulicy.
Na
przykładzie dobrze wszystkim znanej bajki o Czerwonym Kapturku można pokazać,
jak powinna być zbudowana wzorcowa fabuła, zgodnie ze wszystkimi prawidłami
rzemiosła pisarskiego.
Cała
historia zaczyna się od sceny, w której samotna matka wysyła nieletnią córkę z
koszyczkiem do chorej babci. Przy okazji ostrzega dziecko, żeby uważało, bo
lesie czyha groźny wilk. Jest więc zawiązanie akcji, ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem,
wyznaczenie bohaterce jasnego celu podróży.
Kim
jest nasz protagonista – główny bohater?
Czerwony
Kapturek to bezimienna, prawdopodobnie dwunastoletnia dziewczynka, którą
samotna mama wysyła z prowiantem do chorej babci, równie samotnej. Taki
feministyczny model niepełnej rodziny. Wiadomo, że mama jest wdową i że
odwiedza ją Gajowy (był dzień wcześniej wieczorem z wieścią, że Babcia chora).
Rankiem mamusia wysyła córeczkę w samotną podróż przez las... Czy mamy tu dobry
motyw? Czemu Mama sama nie pójdzie? Zbyt jest zajęta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz