Zobacz jak wydać książkę
Przed użyciem informacji tutaj zawartych nie trzeba czytać ulotki, ale warto przeczytać wstęp. Jeśli wystąpią objawy niepożądane, można skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Albo z autorem, chociaż pewnie będzie zajęty pisaniem następnego tekstu.
Przed użyciem informacji tutaj zawartych nie trzeba czytać ulotki, ale warto przeczytać wstęp. Jeśli wystąpią objawy niepożądane, można skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Albo z autorem, chociaż pewnie będzie zajęty pisaniem następnego tekstu.
Wydanie własnej książki, a jej napisanie, to dwie różne
sprawy.
Publikacja swojej książki i zarobienie na niej — także. Od
tego
chciałbym zacząć. Dlatego już na samym początku daję jasno
do zrozumienia, że nie znajdziesz tutaj rad dla początkujących pisarzy w
przedmiocie trzymania pióra. Otrzymasz za to garść informacji o tym, co robić,
przelawszy już cały atrament z owego pióra, tak ochoczo przez autora-narratora
w charakterze metafory przed chwilą użytego.
Pisać o tym, jak pisać, chyba nie powinienem. Zbyt dużo
jeszcze muszę się nauczyć, by móc to robić. Przynajmniej taką mam świadomość.
Może kiedyś w szaleńczym ataku aroganckiej pewności siebie zdecyduję się porwać
z motyką na słońce. Ale jeszcze nie teraz. Dziś zająłem się czymś zupełnie
innym. Pisaniem o wydawaniu i zarabianiu na tym.
W wirtualnym świecie, świecie web 2.0, nieporównywalnie
więcej ludzi niż kiedyś chciałoby wydać to, co napisali, co stworzyli.
Najpotężniejsze medium świata, jakie kiedykolwiek powstało —
internet, znakomicie ułatwia sprawę. Dzięki niemu nie tylko
można zasięgnąć informacji o tym, jak to zrobić, ale też sprawdzić, jak to zostało
przez innego autora już kiedyś zrobione. Wreszcie Internet może się stać
zarówno wydawcą, jak i kanałem dystrybucji dzieła, które pragniemy opublikować.
Możliwości jest wiele. Korzystają z tego coraz nowsi autorzy-amatorzy. Czy to
źle?
Może to oczywiście powodować, że na rynku wydawniczym będą
się pojawiać publikacje niskiej wartości i niskiej jakości. Nie zapominajmy
jednak, że tak było zawsze. Z tą różnicą, że w świecie web 2.0 rolę recenzenta,
krytyka i redaktora przyjmującego dzieło przejmuje w coraz większym zakresie
odbiorca. Nie ulega wątpliwości, że jest to persona najbardziej w tej roli
kompetentna.
Wydany utwór w sposób możliwie najbardziej niezakłócony
zostaje poddany najsurowszej ocenie. To zapewnia swoisty, niczym w naturze,
mechanizm obronny przed zachwaszczeniem rynku gniotami. Swoisty mechanizm
samomoderacji znany wszystkim z Wikipedii. Może nie doskonały, jak twarz
modelki spod pipety Photoshopa, ale chyba najlepszy.
Inną od problematyki napisania i potem wydania własnego
utworu jest kwestia zarabiania na nim. Celowo nie użyłem słowa „sprzedaży”,
bowiem zarabiać można w sposób różnorodny, nie tylko sprzedając. Jednocześnie
temat zarabiania jest o wiele bliższy wydawaniu, niż nawet sam proces tworzenia
książki. Ale w większości również wybiega poza ramy tego, o czym tutaj przeczytasz.
Przy okazji publikacji mojej powieści powiedziałem kiedyś w
Radiu Opole, że własne utwory wydaje się po to, aby mogły dotrzeć do czytelnika
albo… aby na wydaniu zarobić. Tak sądzę. Dlatego problemy wydawania są tak
bliskie kwestii zarabiania. Oczywiście można wydać jakąś publikację, zdając
sobie sprawę z tego, że zysk będzie znikomy. Można wydawać utwory w celu
autopromocji albo reklamy. Owszem. Niemniej w książce, którą czytasz, za punkt wyjścia
przyjąłem, że wydaje się głównie dla pieniędzy. Mając na uwadze, że nie każdy
myśli tak jak ja, oraz by ułatwić odbiór informacji, tekst został podzielony na
dwie odrębne części: pierwszą — o wydawaniu, i drugą — o zarabianiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz