Zasady
pisania tekstów naukowych Beata Stępień ZOBACZ>>>
Podstawy pisania tekstów
naukowych 1.1. Prawdy i mity o naukowym pisaniu Wielu z nas
wydaje się, że umiejętność pisania jest darem danym niektórym w prezencie,
podczas gdy ci nim nieobdarzeni męczą się, aby przekazać czytelnikowi swoje
myśli. Tak nie jest. Pisanie, zwłaszcza naukowe, jest rzemiosłem, pracą do
wykonania i jej jakość, tempo oraz rezultaty zależą od kilku czynników:
• nastawienia do
procesu pisania (patrz pkt 1.1.1);
• pracy włożonej
w przygotowanie (patrz pkt 1.1.2);
• dotychczasowego
doświadczenia, kompetencji i cech osobowości, jako składowych warsztatu
pisarza (patrz pkt 1.1.3). Nawet dla tych, którzy uchodzą za utalentowanych,
pisanie nie jest jedynie radosnym przelewaniem na papier twórczych olśnień. To
praca jak każda inna i jeśli nauczymy się, jak się do niej przygotować,
z jakich metod i narzędzi korzystać, tym mniej czasu będziemy
poświęcać na jej sprawne wykonanie i tym lepsze otrzymamy rezultaty. I tutaj przyszła pora na pozornie złą
wiadomość. Umiejętnego pisania tekstów, jak każdego rzemiosła, uczymy się
poprzez ćwiczenie pisania przy użyciu stale wzbogacanego warsztatu. Styl
pisarstwa naukowego ewoluuje, zmieniają się narzędzia, których używamy,
powstają nowe formy wypowiedzi, dochodzi do zmian w metodologii. Warto
więc założyć, że doskonalenie pisania trwa cały czas – aż do momentu
zakończenia pisania.
1.1.1. Nastawienie do
procesu pisania
Zanim przystąpiłam do
pisania tej książki, przeczytałam wiele na temat zagadnień, jakie w niej
omawiam. Zrobiłam to z przyjemnością, choć nie zawsze to, co czytam
zawodowo, inspiruje mnie i cieszy. Zawarte w książkach
i artykułach obserwacje na temat pisania uzmysłowiły mi, że nie pisałam
dobrze (choć wydawało mi się, że potrafię) i że nie lubiłam pisać tekstów
naukowych. Wielu z nas – pomimo że
robimy to niemal na co dzień – podchodzi do pisania jak do wizyty u dentysty;
zdajemy sobie sprawę, że to konieczne, ale świadomość potencjalnego bólu nie
napawa radością i optymizmem. Podobnie jest z pisaniem: wiemy, że
musimy wykonać tę pracę, ale boimy się, że:
• spędzimy długie
wieczory, poprawiając wielokrotnie każde zdanie, które i tak nie odda
w pełni tego, co chcemy przekazać;
• spotka nas
miażdżąca krytyka lub wymowna, złowróżbna cisza ze strony audytorium po
wygłoszeniu referatu;
• recenzja, jaką
otrzymamy, zdyskredytuje nasze dzieło i przeczytamy, że recenzent
w swojej wieloletniej karierze naukowej nie spotkał się jeszcze
z tekstem obarczonym taką liczbą – i to tak poważnych – błędów
połączonych z jawną ignorancją autora/autorki. Opisane lęki przeszkadzają
nam w wykonywaniu pracy. Aby nie dopuścić, żeby nasze obawy stały się
rzeczywistością, warto na początek porzucić dywagacje o potencjalnie
zgubnych skutkach twórczych wysiłków. Działania autodestrukcyjne, poza
ćwiczeniami wyobraźni, nic nie wnoszą, a jedynie oddalają nas od celu,
jakim jest zawarcie mądrej treści w zgrabnej formie. Becker w swoje książce Warsztat pisarski
badacza opisuje, jak powszechne jest niechętne nastawienie do pisania
przejawiające się wykształceniem rytuałów związanych z pisaniem. Odwlekamy
tę czynność, bo wydaje się nam, że bez zaopatrzenia się w mieszankę
studencką i czekoladę czy umycia okna w salonie nic twórczego
i błyskotliwego z siebie nie wykrzeszemy. Wykonując przedwstępne
rytuały, wierzymy, że tym razem nasza praca „wykona się” bezboleśnie
i szybko. Efekty pisania są jednak dokładnie takie same, jak bez
ceremoniałów, tyle że straciliśmy czas.
Mitologizacja procesu pisania działa równie destrukcyjnie, jak negatywne
autoprojekcje. Można doszukać się
pozytywów w utrwalaniu przedpisarskich rytuałów (dzięki temu mamy
posprzątany dom lub zapasy jedzenia). Sugeruję jednak pozbyć się tych
przyzwyczajeń na rzecz efektywnego pisania. Aby nasze wysiłki były skuteczne,
potrzebne będzie jednak poświęcenie czasu i energii na właściwe
zorganizowanie warsztatu.
1.1.2. Przygotowanie
do pisania
Przygotowanie to
zwiększenie prawdopodobieństwa sukcesu.
Czytelniku, ile razy zdarzyło Ci się postanowić, że od jutra będziesz
codziennie, przez następne trzy miesiące, pisać od trzech do pięciu stron
tekstu? Słyszałam zbyt wiele takich deklaracji (cudzych i własnych), które
kończyły się ich niedotrzymaniem. Postanowienia z grupy „od jutra” są
powszechnymi, niebezpiecznymi iluzjami, którym ulegamy. Mają zwodniczy urok,
przed ich realizacją wydają się całkiem możliwe do wykonania, bo przecież
poprzedziliśmy je kalkulacjami:
• podzieliliśmy
pożądaną/przeciętną objętość dzieła przez liczbę dni, jaka nam została do jego
oddania;
• dodaliśmy czas na
korektę i edycję;
• dorzuciliśmy parę
dni na oczekiwanie na recenzję roboczej wersji;
• doliczyliśmy dla
bezpieczeństwa np. tydzień na odpoczynek. Powzięcie decyzji
o systematycznej realizacji pisarskiego celu pozwala nam myśleć, że
jesteśmy zorganizowaną, odpowiedzialną jednostką, która dokonała dokładnych
obliczeń, rozpisała zadania, wytyczyła cele cząstkowe i już od jutra
przystąpi do realizacji tego misternego planu, który – ku naszemu szczeremu
zdziwieniu – okazuje się zbyt restrykcyjny. Wygodną cechą planu „od jutra” jest
duża elastyczność: z upływem czasu zwiększamy w nim liczbę stron,
które mamy napisać w ciągu dnia, i stopniowo skracamy czas na korektę
i odpoczynek. W końcu postanawiamy nie dawać nikomu tekstu do
przeczytania i skomentowania bądź też – w przypadku pracy doktorskiej
– uznajemy, że nasz promotor nie ma własnego życia i ochoczo porzuci
wszystkie nieistotne sprawy, jakimi się dotychczas zajmował, na rzecz
całodobowej lektury naszego dzieła. Nie znam wielu osób, które każdorazowo po
takich postanowieniach, codziennie wypełniały plan napisania kilku stron
dziennie i po trzech miesiącach wstały od biurka, dzierżąc w dłoni
gotowe, mądre, spójne i stylowe pisarsko dzieło. Rzadko tak bywa,
a dzieła – niestety – nie chcą pisać się same. Wdrożenie poniższych
wskazówek w życie jest trudne, ale przynosi pożądane rezultaty
w postaci, jeśli nie dobrych, to przyzwoitych tekstów naukowych napisanych
na czas. Wytyczanie celów, dzielenie
dużego zadania badawczego na mniejsze, obliczanie czasu potrzebnego na
realizację zadań cząstkowych itd. ma nie tylko wartość terapeutyczną, ale jest
też przydatne, bo zbliża nas do osiągnięcia celu. Polecam takie działanie, ale…
Odradzam pisanie bez przygotowania. Postanowienia o codziennym pisaniu
mają szansę się ziścić wtedy, kiedy wiemy, o czym i jak pisać. Nie
piszmy, zanim nie uporządkujemy, co chcemy przekazać czytelnikowi. Brak
przygotowania, w postaci uzyskania odpowiedzi na poniższe pytania,
skutkuje tym, że proces pisania się wydłuża i przynosi mierne rezultaty.
Przed pisaniem ustal:
• O czym ma być
tekst?
○ Jaki jest problem? Jak
brzmi ten problem w jednym
zdaniu?
○ Dlaczego to jest
problem?
○ Co myślą
inni na ten temat?
○ Co ja myślę?
Kiedy się zgadzam, a kiedy mam inne
zdanie?
• Jaki
jest cel tego tekstu?
○ Czy ma pokazać dany wycinek rzeczywistości z określonej
perspektywy? Jeśli
tak, to po co?
○ Czy ma zaprzeczyć jakimś ustaleniom, poglądom?
○ A może ma coś odkryć? Opisać nieznane dotąd cechy, jakieś związki,
relacje?
○ Czy ma porządkować dany obszar?
○ Czy cel wynika z problemu badawczego? Jeśli nie, zmień problem lub cel. ○ Jak brzmi mój cel w jednym zdaniu? Czy wskazuje na to, co ma być efektem moich rozważań?
○ Czy mam jakieś założenia, tezy, hipotezy, które chcę udowodnić,
zweryfikować?
• Jak
zrealizować
cel, rozwiązać problem? ○ Jakie teorie naukowe,
koncepcje będą przydatne do rozwiązania problemów badawczych?
○ Jakie są związki logiczne pomiędzy
tymi koncepcjami? Czy się uzupełniają, wykluczają? Dlaczego tak jest?
○ Jakie metody badawcze są potrzebne? Dlaczego takie? Czy będą
optymalne; trafne i rzetelne?
Jakie mają
zalety, wady, ograniczenia, zastosowanie itd.?
• Jak
ułożyć myśli
w jeden spójny, logiczny układ?
○ Jakie elementy, obszary składają się
na problem?
○ Jakie elementy, części muszę opisać, rozwiązać, żeby
osiągnąć
cel?
○ Jakie są związki pomiędzy
tymi elementami?
○ Co jest przesłanką,
co danymi, a co
wynikiem rozważań? Udzielając odpowiedzi na te pytania, możemy być
gdziekolwiek i robić cokolwiek z jednym zastrzeżeniem: warto później
te przemyślenia spisać i uporządkować (np. w postaci map,
a później ram koncepcyjnych, schematów analitycznych itd. – patrz rozdz. 3,
aneks), aby je później wykorzystać podczas pisania. Odpowiadanie jest
w istocie dużo ważniejsze i bardziej czasochłonne, niż sam proces
pisania. Wymaga też zgromadzenia, przeczytania i klasyfikacji odpowiedniej
literatury, a często i przygotowania badań empirycznych. Jeśli właściwie
przemyślimy, dlaczego, o czym, dla kogo piszemy tekst oraz jakimi metodami
i w jakim układzie chcemy rozwiązać nasz problem badawczy, możemy
przystąpić do pisania. W trakcie pracy pomocne jest też wcześniejsze
przemyślenie, o czym zamierzamy pisać. Plany o codziennym pisaniu
przez długi okres nie są realizowane głównie dlatego, że pomiędzy pisaniem
kolejnych części tekstu potrzebujemy czasu na zebranie informacji czy ułożenie
myśli. Załóżmy, że plan działania
związany z pisaniem powstał już po uzyskaniu odpowiedzi na powyższe
pytania i zaczynamy jego realizację. Zasiadamy do biurka z zamiarem
napisania kilku stron. Przelewamy na papier kilka zdań, po czym – w ramach
dbałości o jakość dzieła – postanawiamy przeczytać to, co napisaliśmy.
Wnioski po takiej lekturze bywają różne, ale dość często kończą się próbami
poprawienia naszego tekstu. Efektem jest mniejsza liczba stron, niż
zakładaliśmy i dłuższe siedzenie przy biurku. Poprawki czynione tuż po napisaniu fragmentu
tekstu są najczęściej nieefektywne; marnujemy czas na wykonywanie pracy, co do
której nie mamy potrzebnego dystansu, stąd niezadowalający rezultat. Korekta
tekstu jest niezbędna; należy poświęcić na nią więcej czasu niż na pisanie
(o ile jest to efektywne pisanie). Aby była skuteczna, między skończeniem
pierwszej wersji tekstu a rozpoczęciem pracy nad korektą musi upłynąć
trochę czasu. Możemy wtedy nabrać dystansu do dzieła, przemyśleć pewne kwestie
i pozbyć się emocji związanych z przywiązaniem do ciężko przelanych
na ekran słów, fraz i zdań. Dzięki takim korektom można znacząco poprawić
treść, układ i formę dzieła (patrz podrozdz. 1.2).
Kolejnym błędem, jaki
popełniamy podczas godzin spędzonych nad przygotowaniem tekstu, jest
jednoczesne pisanie i poszukiwanie bibliografii. Kończy się to bałaganem
na biurku (jeśli preferujemy czytanie drukowanych tekstów innych autorów) lub
zmarnowaniem czasu na otwieranie i zamykanie kolejnych plików przy
jednoczesnej mniejszej, niż zakładaliśmy, objętości napisanego tekstu. Poszukiwanie cytowań zajmie mniej czasu,
jeśli czytając publikacje, będziemy robić notatki lub „wyklejać” części tekstu
do plików, które nazwiemy w określony sposób. Podczas pisania warto po
prostu zaznaczyć miejsce na dodanie bibliografii, wstawiając w tekst znak,
symbol lub słowo, które potem będziemy w stanie rozszyfrować.
1.1.3. Warsztat
piszącego badacza – organizacja pracy
Pisanie to praca
i wymaga nie tylko przekuwania myśli w tekst, ale też ciągłego
doskonalenia metod i narzędzi pomocnych w jego tworzeniu. Dobre
przygotowanie to więcej niż połowa sukcesu, a jego kwintesencję oddaje
cytat z Norwida. „Pracować musisz”
– głos ogromny woła, Nie z potem dłoni twej, lub twego grzbietu, (Bo prac
początek, doprawdy, jest nie tu): „Pracować musisz z potem twego
CZOŁA!” C.K. Norwid, Praca Na przygotowanie
tekstu składają się zbieranie, analiza, synteza i organizacja informacji,
przeplatane sesjami wewnętrznej burzy mózgu lub twórczymi spotkaniami, których
celem jest porządkowanie głównych myśli. Wypracowanie koncepcji tekstu
naukowego lub badania może (i powinno) odbywać się z dala od
komputera, do którego i tak będziemy musieli usiąść, aby spisać nasze
wstępne przemyślenia czy narysować logiczny zarys, schemat artykułu, pracy
doktorskiej, rozdziału monografii itd.
Sainani twierdzi, że przygotowanie pracy naukowej związanej
z tekstem zajmuje około 70% całego czasu, a jedynie 10% to czas
poświęcony na pisanie pierwszego draftu. Pozostałe 20% to czas potrzebny na
korektę i rewizję tekstu. Te szacunki są bardziej postulatami, do których
należy dążyć, niż odzwierciedleniem rzeczywistości, w ramach której czas
na korektę i rewizję zbyt często zostaje skracany przez odkładanie pisania
na jutro. Osiągnięcie tych proporcji
zwiększa wdrażanie w życie następujących wskazówek:
• nie pisz i nie
zbieraj informacji jednocześnie,
• zbierz informacje
i logicznie je uporządkuj PRZED PISANIEM,
• opracuj swój własny
system zbierania i organizacji danych,
• stwórz logiczną
mapę/plan swojego tekstu, zanim usiądziesz do pisania. Aby stworzyć taką mapę:
pogrupuj podobne myśli, a następnie poukładaj je (przed napisaniem)
w logiczną całość. Nie każ swojemu czytelnikowi samodzielnie poszukiwać
odpowiedzi w różnych fragmentach tekstu; spróbuj poprowadzić go za rękę
przez sposób Twojego myślenia. Żeby to zrobić, musisz wiedzieć, po co
i kiedy przekażesz czytelnikowi daną informację. Jak grupować myśli i konstruować kolejne
części tekstu?
• Wymień wszystkie
argumenty świadczące o jakimś zjawisku (np. w kolejnych dwóch
paragrafach, podrozdziałach) – dlaczego tak jest, co wiadomo: od ogółu do
szczegółów – synteza wiedzy. •
Podaj kontrargumenty
przeczące danemu zjawisku (np. w kolejnych dwóch paragrafach,
podrozdziałach): czego nie wiadomo, co jest niejasne, gdzie są sprzeczności,
luki, niespójności; od najmocniejszych do najsłabszych argumentów – przeprowadź
syntezę argumentów.
Dyskusja – omów poglądy
Twoje i obce na temat sprzeczności, niewystarczająco dobrze opisanego
zjawiska itd. w kolejnej części pracy (np. dwa paragrafy) – analiza.
Po sporządzeniu mapy uporządkowanych myśli przychodzi pora na opracowanie
pierwszej wersji tekstu (draftu). Celem stworzenia pierwszej wersji nie jest
uczynienie jej ostateczną. Piszemy ją po to, aby zebrać wszystkie myśli
i fakty znajdujące się na mapach i schematach analitycznych w jedną,
w miarę logiczną i spójną całość (o tym w rozdz. 3).
Naszym zadaniem jest wyprodukowanie w miarę poprawnych gramatycznie zdań:
nie muszą być piękne, mają jedynie oddawać to, co myślimy na dany temat.
Piszemy prosto, nie zastanawiamy się za długo nad stylem. W zdaniach
zawieramy główny sens tego, co chcemy przekazać, i nie dążymy do
perfekcji. Pora na dbanie o detale
nadchodzi wraz z korektą. Przydatnym okazuje się przeczytanie na głos
tego, co napisaliśmy. Mózg pracuje inaczej, kiedy słyszymy tekst, niż kiedy tylko
cicho czytamy. Poprawianie przychodzi wtedy łatwiej, a zdania nabierają
naturalnego szyku. W ramach korekty pozbywamy się też zbędnych fraz
i słów. Wymaga to jednak nabrania dystansu do tego, co właśnie
w pocie czoła przelaliśmy na papier. Wyrzucanie zbędnych słów, zamiana
strony biernej na czynną, pozbywanie się nudnych czasowników
i karkołomnych konstrukcji to konieczność; dzięki temu ratujemy cenne
myśli, pozbawiając je słabej formy (o zabiegach poprawiających formę
tekstu patrz rozdz. 3). Dokonując korekty, warto postawić się
w pozycji czytelnika: fragment, nad którym spędziliśmy kilka godzin, może
okazać się cenny tylko dla nas, podczas gdy czytelnik uzna go za zbędną
dygresję, odwracającą jego uwagę od głównego wątku. Mając na uwadze odbiorcę
tekstu (bo przecież dla niego piszemy), rozsądnym zabiegiem jest danie swojego
tekstu do przeczytania innym, zanim wyślemy go do wydawcy lub przekażemy
promotorowi. Nie muszą to być osoby znające zagadnienie. Nawet bez szczegółowej
wiedzy na temat opisywanego obszaru czytelnik powinien łatwo zidentyfikować cel
i znaczenie tekstu, jego główną wartość dodaną i główne konkluzje. Po
lekturze powinien uznać, że układ tekstu zapewnia mu nie tylko odnalezienie
tych elementów, ale przekonuje go do tego, że tekst jest ważny, potrzebny,
o on odnosi wrażenie, że konkluzje są trafne. Jeśli zdecydujesz się na
przekazanie swojego tekstu do wstępnej oceny komuś znajomemu, zapytaj, które
części były najtrudniejsze do przeczytania lub najmniej zrozumiałe
i popraw je. Potraktuj poważnie każdy komentarz, nawet jeśli wyda Ci się
nietrafiony: skoro ktoś odniósł takie wrażenie, to podobnych odczuć może być
więcej. Przy okazji obarczania innych
koniecznością czytania naszych tekstów: sugeruję obciążać tym zadaniem ludzi
spoza kręgu naszych zdeklarowanych adoratorów lub najbliższej rodziny.
Najlepszym czytelnikiem będzie ktoś, kto nas zna, ale nie żywi do nas ciepłych
uczuć w dawce nakazującej powstrzymywanie się od cierpkich
komentarzy. Korekta dotyczy:
• sprawdzenia, czy
nasze dzieło ma cechy tekstu naukowego (patrz podrozdz. 1.2);
• poprawienia
wszystkich niedoskonałości;
• dokonania właściwej
edycji technicznej według wymaganego stylu wydawcy (marginesy, cytowania,
bibliografia, rysunki, tabele itd.);
• sprawdzenia
interpunkcji, literówek itd.;
• sprawdzenia
kompletności bibliografii. Obok właściwej organizacji pracy, pisarską formę
wzbogaca czytanie dobrych tekstów i zapamiętywanie nie tylko ich treści,
ale też stylu. Nie radzę go jednak kopiować – to zazwyczaj przynosi mierne rezultaty,
a tekst staje się niespójny. Lepiej rozwijać i szlifować własny,
zamiast kopiować cudzy styl. Warto
zwracać też uwagę na to, jak wygląda kompozycja dobrego tekstu, jaka
np. składnia nam się podoba, jak rozłożone jest „napięcie” w tekście
naukowym. Choć w ramach podrozdziału 1.2 nie było o tym mowy, to
dobre teksty naukowe są zbudowane jak ciekawie opowiedziane historie przy
zachowaniu wszystkich cech pisarstwa naukowego. W wielu fragmentach
zaskakują czytelnika celnymi spostrzeżeniami, ale pozwalają też odetchnąć,
przygotowując odbiorcę na kolejną umysłową atrakcję.
ZOBACZ CAŁOŚĆ: